niedziela, 20 grudnia 2009

ANDONI ZUBIZARRETA




PRZEGLĄD SPORTOWY: Płakał pan po sobotnim finale w Abu Zabi?
ANDONI ZUBIZARRETA: Tak, płakałem. Przede wszystkim ze względu na ogromny sukces Pepa. Znamy się bardzo dobrze i nasze relacje wybiegają daleko poza zwykłą znajomość na szczeblu zawodowym.

PS: Pamięta pan początki Guardioli na ławce azulgrany? Pierwszy mecz ligowy przegrał, drugi zremisował.
Tak. Byłem jednak przekonany, że sobie poradzi, że wcześniej czy później zespół zacznie dobrze funkcjonować, ale nie sądziłem, że osiągnie tak wiele w tak krótkim czasie! Gdybyśmy rozmawiali rok temu, nawet nie odważyłbym się prorokować.

PS: Ta Barςa jest zespołem perfekcyjnym?
Nie wierzę w perfekcję, niemniej jest to wielka drużyna, mająca w swoich szeregach genialnych piłkarzy, grających futbol fenomenalny. To drużyna, która przeszła do historii. Ale myślę, że perfekcja nie istnieje.

PS: Jak mógłby pan porównać zespół Guardioli do Dream Teamu Cruyffa, którego był pan częścią?
Obie te drużyny łączy bardzo podobny styl i pomysł na grę, ale obecna Barςa ma więcej możliwości, więcej wariantów, Gurdiola nawet w decydujących momentach nie boi się postawić na wychowanków. A co najważniejsze od początku gra na bardzo wysokim poziomie, w każdym meczu daje z siebie absolutnie wszystko, co pozwoliło jej krok po kroku zdobywać kolejne trofea.

PS: Obecna drużyna ma znakomitych piłkarzy, ale w zespole Cruyffa też grali najlepsi na świecie, a mimo to nie udało się dokonać niczego podobnego.
To prawda, chociaż my w jednym sezonie zdobyliśmy Puchar Europy, mistrzostwo i Superpuchar Hiszpanii oraz Superpuchar Europy, ale nie udało nam się w tym samym roku dołożyć do tego Pucharu Króla ani Pucharu Interkontynentalnego. Niemniej byliśmy na tym samym poziomie, choć czasem zabrakło kluczowych wyników. Dlatego zasługi obecnej drużyny są nie do przecenienia. Oni w dogrywce wygrali Superpuchar Europy, w Abu Zabi gol w ostatniej minucie też zapewnił im dogrywkę i w konsekwencji zwycięstwo. To pokazuje, że jest to drużyna, która zawsze walczy i wierzy do końca. I to jest coś wyjątkowego, niesamowitego. Ja czuję się uczestnikiem projektu, który nie jest projektem zespołu czy trenera, ale klubu i jego historii. Ta drużyna nawiązuje do tamtej z lat 90, a ona była  z kolei łącznikiem między zespołem z lat 70. w której grał Cruyff i Barceloną z lat 50. Wszystko łączy się w jedną całość i tworzy historię.

PS: Grał pan razem z Guardiolą w jednej drużynie. Jak zapamiętał go pan jako piłkarza?
Cały czas chciał się uczyć, łaknął wiedzy. Wypytywał o wszystko. Obserwował, analizował. Na boisku – niezwykle szybki, a przy tym szybko myślący. Był typem piłkarza, który futbol miał w głowie, a później przekładał to wszystko na boisko.

PS: Wyobraża pan sobie Barcelonę bez Guardioli? Nadal nie wiadomo czy przedłuży kontrakt.
Kiedy jeszcze był piłkarzem, nie potrafiłem wyobrazić sobie, że kończy karierę w innym klubie niż Barςa, a wyjechał do Włoch, później do Kataru i Meksyku… A teraz? Nie wiem, on musi zdecydować, podjąć najlepszą dla siebie decyzję, którą należy uszanować. Jeśli zostanie – będzie fantastycznie, jeśli nie – trzeba będzie sprawić, by mimo to było fantastycznie.

PS: Czy będzie w stanie powtórzyć podobny wyczyn w innym klubie?
Nikt nigdy nie osiągnął tyle w ciągu roku. Powtórzyć coś takiego, wydaje się bardzo trudne, ale z drugiej strony skoro on pokazał, że można to zrobić, to niczego nie można wykluczyć. To jest ogromne wyzwanie dla niego samego.

PS: A Barcelona? Za rok może mieć kolejny komplet tytułów?
Będzie ciężko. Na pewno, aby zdobyć Superpuchar Hiszpanii, Europy i Klubowe Mistrzostwa Świata, najpierw trzeba wygrać ligę i Champions League. To jest w tej chwili główne wyzwanie dla tej drużyny. O reszcie możemy pomówić w maju. Ale nawet Guardiola powiedział, że jeszcze nikt w historii Champions League nie obronił tytułu. I to może być najtrudniejsze.

PS: W tym sezonie głównym rywalem Barcelony, zarówno w lidze, jak i w Champions League, jest Real Madryt.
W lidze jak najbardziej, ale w Europie jest więcej znakomitych drużyn: Chelsea, Inter, Manchester United, Girondins, Bayern Monachium, który po słabym początku, znów jest bardzo silny. Na tym szczeblu rozgrywek każdy może wyeliminować każdego. Nie będzie łatwo.

PS: Jak postrzega pan zespół Królewskich?
Real to jest cały czas drużyna w budowie, ale posiada ogromny potencjał i przede wszystkim łatwość w zdobywaniu goli, co w futbolu jest rzeczą fundamentalną.

PS: Iker Casillas jest aktualnie najlepszym bramkarzem świata?
Według mnie jest jednym z trzech, czterech najlepszych. Jest na tym samym poziomie co Gianluigi Buffon, Petr Čech i Julio Cesar.

PS: A Victor Valdes?
Victor jest wielkim bramkarzem. Dorastał z jednym tylko celem: by grać w Barcelonie. Uważam, że całkowicie sprostał temu zadaniu, gra na bardzo wysokim poziomie, godnym tej historycznej drużyny. Poza tym, cały czas jeszcze się rozwija, z roku na rok broni coraz lepiej. Dla mnie to znakomity bramkarz.

PS: Casillas ma już na koncie sto meczów w reprezentacji. Niebawem pobije pański rekord: 126 występów.
(śmieje się) No tak, chociaż jeszcze trochę mu brakuje. Ale na poważnie, jeśli nadal będzie grał tak jak do tej pory, to uważam, że ma szansę zostać pierwszym Hiszpanem, który zbliży się do 150 meczów w kadrze. To niesamowita liczba.

PS: Pan także był bezdyskusyjnym numerem 1 w bramce reprezentacji. Nawet do tego stopnia, że drugi bramkarz Jose Molina podczas meczu z Norwegią w 1996 roku wszedł na boisko jako napastnik!
Tak, to była wyjątkowa sytuacja. Mieliśmy wtedy spore problemy ze składem, poza tym kontuzji nabawił się jeden z zawodników z pola i Jose musiał na ostatni kwadrans wejść na boisko. On, jako bramkarz, bardzo dobrze grał nogami, a w tamtym meczu był nawet bliski zdobycia gola, ale przede wszystkim pokazał, że golkiper musi być piłkarzem wszechstronnym. Tak czy inaczej, ja nigdy nie odważyłbym się na podobny krok (śmiech).

PS: Czego zabrakło tamtej reprezentacji do zdobycia tytułów?
Przyznam, że nie wiem, ale sam wielokrotnie się nad tym zastanawiałem. Przede wszystkim, aby coś osiągnąć, trzeba zawsze grać na najwyższym poziomie, ale o zwycięstwach często decydują detale. Nam w tym względzie zawsze czegoś brakowało. Albo popełnialiśmy jakieś błędy, albo nie dopisywało nam szczęście, albo nie potrafiliśmy stanąć na wysokości zadania w kluczowych momentach. Ale uważam, że na mundialu w Meksyku, w Stanach Zjednoczonych czy na EURO w Anglii, zrobiliśmy wszystko jak należy, żeby wygrać, a i tak nas wyeliminowano. To jest po prostu część futbolu.

PS: Uda się wreszcie w RPA?
Myślę, że tak. EURO to było nie tylko zdobycie tytułu, ale Hiszpania pokazała niesamowity futbol, piękny, rozwinięty styl gry, podziwiany na całym świecie. Na mundial jedzie jako faworyt, ale trzeba pamiętać, że będą to nietypowe mistrzostwa: rozgrywane zimą, na różnych wysokościach. Trzeba też mieć na uwadze tak mocne drużyny jak Anglia. Na pewno będzie to bardzo ciekawy turniej.

PS: Nigdy nie ciągnęło pana do trenowania. Dlaczego?
Ponieważ to bardzo trudne! (śmiech) Ja lepiej czuję na stanowiskach organizacyjnych, będąc ponad tymi, którzy trenują (Zubizarreta przez trzy lata był dyrektorem sportowym Athletic Bilbao – przyp. red.). Panowanie nad 25-osobową szatnią, decydowanie o tym, kto gra, a kto nie – do tego trzeba mieć odpowiednie predyspozycje. To nie dla mnie.

PS: Jest pan współwłaścicielem firmy Makeateam. Czym się ona zajmuje?
Pomagamy w rozwoju innych firm, współpracujemy m.in. z bankami w celu lepszego ich zarządzania, administrowania, pomagamy w rozwiązywaniu problemów komunikacyjnych, wszelkich konfliktów w sprawach negocjacyjnych. Wszystko to, co ma związek w zarządzaniu ludźmi. Jest w tym wiele ze sportu, bo sport i firma mają ze sobą dużo wspólnego. Tak jak w drużynie piłkarskiej niezbędna jest odpowiednia motywacja, umiejętność rozwiązywania trudnych sytuacji.

PS: Poza tym pisze pan także dla El Pais.
Tak. Współpracuję też  z Televisión Espaňola, gdzie komentuję mecze.

PS: W Europie sporo mówi się o polskiej szkole bramkarzy. Co może powiedzieć pan o polskich golkiperach?
W Realu Madryt jest Dudek, ale przy Casillasie nie ma on łatwego życia. Znam także Boruca z Celtiku Glasgow. A sięgając wstecz doskonale pamiętam Tomaszewskiego, który grał fenomenalnie. Generalnie wywodzący się z Polski bramkarze są szybcy, o znakomitym refleksie, potrafiący się dobrze ustawić, którzy nie tylko wiedzą, jak złapać piłkę, ale czytają i doskonale rozumieją grę. Oczywiście, każdy z nich ma swój styl, ale wszyscy są świetnymi fachowcami. A jeśli chodzi o tych grających w polskiej lidze, to muszę w tej sprawie porozmawiać z Jose Mari Bakero i wyciągnąć od niego jakieś informacje (śmieje się).

Rozmawiała Barbara Bardadyn
Grudzień 2009

środa, 4 listopada 2009

SEYDOU KEITA. Człowiek z żelaza




Ani Leo Messi, ani Xavi, ani nawet ściągnięty za grube pieniądze Ibrahimović. Największą gwiazdą FC Barcelona jest teraz Seydou Keita. Defensywny pomocnik, który w lidze zdobył już sześć goli!
By tego dokonać pochodzący z Mali piłkarz potrzebował zaledwie dziesięciu meczów (tylko  w jednym wchodził z ławki). Dla porównania w całym ubiegłym, pierwszym sezonie w barwach azul i grana do bramek rywali w spotkaniach ligowych trafiał czterokrotnie. Najbardziej owocny sezon przytrafił się Keicie, gdy grał jeszcze w RC Lens (2006/07). Wówczas zakończył rozgrywki z 11 bramkami na koncie. Z taką regularnością i skutecznością, z jaką zdobywa gole w La Liga, wyczyn z Francji z pewnością  pobije.

Bóg i rodzina
 „Kiedy wróciłem do domu, porozmawiałem przez chwilę z moją żoną i teściową. Pogratulowały mi. Potem pomodliłem się i położyłem spać” – opowiadał o tym, co robił po strzeleniu hat tricka w meczu z Realem Saragossa. Bo 29-letni Seydou Keita, kuzyn Mohameda Sissoko i bratanek legendarnego Salifa Keity, wcale nie czuje się gwiazdą. „Jestem z tych, którzy swoją pracę traktują bardzo poważnie” – podkreśla.  – Uważam, że po dobrych momentach nadchodzą te gorsze. To sprawia, że cały czas jestem czujny. Nigdy nie odpuszczam. Kiedy wszystko idzie dobrze, zawsze mam pewne obawy, ponieważ wiem, że szczęście nie będzie trwać wiecznie i że nadejdą trudne chwile. Trzeba być pokornym, żyć dobrze ze wszystkimi wokół. Nie można się wywyższać, bo życie zmienia się nieustannie. Z drugiej strony, gdy nic się nie układa, trzeba być mocnym psychicznie, wytrzymałym, nie dać się innym” – wykłada swoją życiową filozofię Seydou.
Najważniejsza jest dla niego rodzina i Bóg. Jest jednym z najbardziej ortodoksyjnych wyznawców islamu spośród zawodników ligi hiszpańskiej. Modli  się pięć razy dziennie i ściśle przestrzega Ramadanu. W Barcelonie obok niego także Eric Abidal i Toure Yaya są muzułmanami. Kiedy mecz rozgrywany jest o godzinie 22. modlą się w wyznaczonym miejscu w zaciszu Camp Nou.  W każdy piątek, święty dzień dla muzułmanów, po treningu Malijczyk chodzi do meczetu w centrum Barcelony żeby się modlić. Podczas Ramadanu, który zakazuje jedzenia i picia od świtu do zmierzchu, Keita, dopełniając religijnych powinności, rozegrał siedem pełnych meczów. „Jadłem o 5 albo 6 rano i mogłem spokojnie wytrzymać aż do zachodu słońca – wspomina. – Najgorsze było to, że nie mogłem pić wody. Robiłem to jedynie podczas meczów, ale nigdy w czasie treningów”.

Wszechstronny
Keita to piłkarz uniwersalny. Może grać na pozycji pivota, ofensywnego pomocnika lub lewoskrzydłowego. Znakomicie też strzela  z dystansu. „Mój futbol opiera się na zadaniach defensywnych, na pomaganiu kolegom i odbieraniu piłek rywalom. Wraz z przyjściem do Barcelony musiałem nieco zmienić sposób gry. Jako nastolatek byłem ustawiany z przodu, ale od 2003 roku, odkąd trafiłem do Lens, zacząłem grać jako typowy  defensywny pomocnik. Jednak w  Barcelonie musiałem na nowo nauczyć się gry bliżej pola karnego rywali – opowiada. – Futbol Barcy jest odmienny niż jakiejkolwiek innej drużyny. Trzeba sporo czasu, aby zrozumieć tę filozofię gry. Tutaj trzeba grać przede wszystkim głową” – przyznaje. To Guardiola nauczył go, by biegał mniej i rozważniej. „Dawniej musiałem uganiać się za piłką, a tutaj ona sama do mnie trafia” – mówi.
Xavi Hernandez pamięta Seydou jeszcze z czasów Mundialu U-20 w Nigerii z 1999 roku. Hiszpania (ówczesny triumfator) pokonała w półfinale reprezentację Mali, która ostatecznie zajęła trzecie miejsce, ale to Keita został wybrany najlepszym piłkarzem turnieju, pokonując m.in. właśnie Xaviego, Ronaldinho, Diego Forlana czy Roque Santa Cruza. „Bardzo się zmienił i szybko przystosował do stylu Barcelony. Wydaje się, że gra tu od zawsze” – chwali go Xavi.

Ulubieniec Guardioli
„Najlepszym transferem z Sevilli nie byłem ja, tylko Seydou” – mówił Dani Alves, który do Katalonii przeprowadził się razem w Malijczykiem w zeszłym roku. Barcelona zapłaciła za Keitę, następcę Deco, 14 milionów euro. Txiki’emu Begiristainowi, dyrektorowi sportowemu Barcy, zarzucano wówczas, że sprowadzając go, obniża jakość drużyny. Zawodnik jednak szybko udowodnił, że był jednym z najlepszych wzmocnień i szybko wkomponował się w zespół blaugrany. „Bardzo silny, inteligentny, kompletny. A poza tym dobry człowiek” – komplementuje byłego piłkarza RC Lens Tito Vilanova, asystent Guardioli.
Mówi się, że Pep Guardiola właśnie z Seydou ma najlepszy kontakt, że Malijczyk jest jego oczkiem w głowie. „On wiele spraw postrzega podobnie jak ja, jest osobą bardzo skromną, o ogromnym sercu  – mówi Keita o trenerze. – To dzięki temu potrafił umieścić nas na tym samym statku. Darzy szacunkiem każdego piłkarza”.
„Jego poziom jest imponujący. To geniusz – zachwyca się Guardiola. – Jest bardzo dobry pod względem technicznym, znacznie poprawił grę w powietrzu, poza tym posiada jeszcze bardzo unikalną cechę: zawsze zaczyna grać nieco przygaszony, a kończy gryząc murawę. Jego wielkoduszność nie zna granic. Gdy trzeba, poświęca się dla kolegów. Jest w stanie powiedzieć, że nie wystąpi w finale Champions League, ponieważ nigdy wcześniej nie grał w tak ważnym meczu i nie chce zaszkodzić drużynie” – wspomina Guardiola.  
Na pewno jednak brak Keity (a także Toure i Abidala) może zaszkodzić Barcelonie w styczniu. Reprezentacji Mali nie udało się zakwalifikować na mistrzostwa świata do RPA, ale weźmie udział w Pucharze Narodów Afryki, rozgrywanym w Angoli między 15 a 31 stycznia. Keita już zapowiedział, że zrobi wszystko, by opóźnić swój wyjazd na zgrupowanie przed turniejem, jednak zaznacza: „Barca ma wielu znakomitych piłkarzy: Xaviego, Iniestę, Busquetsa. Drużyna wygrywała już bez nas, więc na pewno sobie poradzi”. Bez czołowego strzelca?

Barbara Bardadyn
Listopad 2009