poniedziałek, 22 lutego 2010

SERGIO CANALES




Real Madryt wyłowił kolejną perłę. Florentino Perez ubiegł Barcelonę oraz gigantów z Premier League, wyłożył skromne pięć milionów euro i podpisał sześcioletni kontrakt z 19-letnim Sergio Canalesem, wychowankiem Racingu Santander.


Umowa zacznie obowiązywać od 1 lipca, młody Kanatabryjczyk okres przygotowawczy spędzi z drużyną Realu, jednak w sezonie 2010/11 będzie grał w Racingu na zasadzie wypożyczenia (nie może być oddany do innego klubu). Na razie, w gwiazdozbiorze Realu, nie miałby nawet szans na regularne występy w podstawowym składzie.

Mógł grać w Barcelonie
Ale Florentino Perez nie mógł zwlekać z pozyskaniem pomocnika z Santander, ponieważ do transferu Canalesa przymierzały się największe europejskie kluby, na czele z Manchesterem United, Manchesterem City, Arsenalem i Chelsea. Prezes Realu skutecznie odstraszył potencjalnych nabywców, wpisując w kontrakt młodziana klauzulę odstępnego w wysokości 150 milionów euro (taką samą mają też Iker Casillas, Gonzalo Higuain czy Sergio Ramos).
Jednak nie tylko Anglicy przyglądali się Canalesowi. Szefowie Barcelony nie mogą sobie teraz darować, że nie doprowadzili do transferu zawodnika Racingu. FCB była bardzo bliska pozyskania go już w 2003 roku. Wówczas wszystko zostało uzgodnione z ojcem i jednocześnie menedżerem piłkarza, ale veto postawiła matka Sergio, która nie chciała słyszeć o przenosinach syna do Katalonii. W ostatnich latach Barςa jeszcze dwukrotnie składała propozycję Canalesowi, ale odpowiedź za każdym razem była negatywna. Nic więc dziwnego, że gdy niedawno Racing gościł na Camp Nou, każdy kontakt z piłką 19-latka kwitowany był solidną porcją gwizdów. Johan Cruyff poszedł jeszcze dalej, pisząc w jednym ze swoich felietonów w „El Periodico de Catalunya”, że Canales powinien zostać w Racingu co najmniej do 23. roku  życia i że transfer do Madrytu odbije się negatywnie na jego formie…

Nowy Guti
Pozyskanie Canalesa może nieco dziwić. Wszak prezes Realu stawia na gwiazdy światowego formatu, gorące nazwiska, a wychowanków z reguły posyła do innych klubów. – Perez myśli bardzo przyszłościowo i ten transfer na pewno zaowocuje za kilka lat – przekonuje Francisco Villalobos z dziennika „Marca”. – Canales może wnieść do drużyny Królewskich świeżość i jakość. Jego talent nie podlega żadnej dyskusji. To taki nowy Guti, tyle że mniej zbuntowany. Jeśli nadal będzie grał na takim poziomie, na pewno pisana jest mu wielka przyszłość. To niewątpliwie jedna z najjaśniejszych postaci hiszpańskiego futbolu, jaka pojawiła się w ostatnich latach – dodaje Villalobos.
Nad propozycją z Madrytu nie zastanawiał się długo. - Moim marzeniem od zawsze była gra w Realu. Oferta tego klubu kusiła mnie najbardziej - przyznał piłkarz.  
Canales jeszcze kilka miesięcy temu grał w Segunda B (trzecia liga). Wystarczyły jednak gole strzelone Sevilli, Espanyolowi, Valladolid i Osasunie, a w mig stał się gwiazdą Primera Division. Wprawdzie w pierwszej drużynie Racingu debiutował już we wrześniu 2008 roku w rozgrywkach Pucharu UEFA, później wystąpił jeszcze w spotkaniu Copa del Rey i w czterech meczach ligowych, jednak wrócił do rezerw. Stamtąd wyciągnął go dopiero Miguel Angel Portugal, który objął zespół z Santander w listopadzie 2009. W ciągu zaledwie kilka miesięcy stał się gwiazdą pierwszej wielkości. Nawet Vicente del Bosque, trener reprezentacji, przyznał, że Canales na pewno nie jest zbyt młody, by dostać powołanie do drużyny narodowej, jednak szans na wyjazd do RPA raczej nie ma.

Lepszy od Gento?
Pytany o idola z dzieciństwa bez wahania wskazuje na Zinedine’a Zidana. Dziś chętnie podpatruje Pablo Aimara, Cesca Fabregasa, Davida Silvę, Xavi’ego oraz Iniestę. Hiszpańscy komentatorzy podkreślają nawet, że wiele łączy go z genialnymi pomocnikami Barcelony – także cechuje go wizja gry i bajeczne, celne zagrania do napastników.
– Canales to bardzo bystry chłopak. Na boisku wyczynia takie rzeczy, jakich dawno nie widziałem, wydaje się, że gra w Primera Division od kilku lat. Dlatego jestem pewien, że w Madrycie odniesie sukces, może nawet większy niż ja – przepowiada Paco Gento, najsłynniejszy dotąd Kantabryjczyk w Realu, który na Santiago Bernabeu spędził 18 sezonów.
– On ma wszystko, co jest niezbędne, by triumfować w Realu: warunki fizyczne, talent, w kluczowych sytuacjach potrafi zachować zimną krew i ma głowę na karku – ocenia Pedro Munitis, starszy kolega Canalesa z Racingu i były zawodnik Los Blancos.
Jego dojrzałość widać nie tylko na boisku. Mimo tak młodego wieku doskonale zdaje sobie sprawę, że w piłkę nie będzie grał do końca życia. – Na pewno nie poprzestanę tylko na futbolu. Nigdy nie wiadomo, co może wydarzyć się jutro, dlatego chcę studiować. Bardzo podobają mi się dwa kierunki: fizjoterapia i ekonomia, ale jeszcze nie zdecydowałem, który z nich wybiorę – mówi Canales.
Mimo całego medialnego szumu, jaki nagle zaczął mu towarzyszyć, Sergio pozostał skromnym, zwykłym chłopakiem. Nadal ma tę samą dziewczynę i przyjaciół, lubi grać na Playstation. Po treningach cierpliwie rozdaje autografy i pozwala na robienie zdjęć. – Wszędzie czekają na mnie tłumy dziewczyn. To mnie zawstydza – przyznaje.
A wszystko to jeszcze przed przeprowadzką do Madrytu…

Barbara Bardadyn
Luty 2010

piątek, 12 lutego 2010

CRISTIANO RONALDO




PRZEGLĄD SPORTOWY: We wtorek Real Madryt czeka bardzo ważny mecz w 1/8 finału Champions League z Olympique Lyon – drużyną, z którą jeszcze nigdy nie wygrał…
CRISTIANO RONALDO: Nigdy? Cóż.. z Deportivo w La Coruňi Real nie zwyciężył od 19 lat, a jednak w tym sezonie się udało. Teraz pojawia się Lyon. W tym roku wszystko zmieniamy... Musimy wygrać ten mecz. Cała drużyna jest bardzo zmotywowana, doskonale wiemy, że aby zagrać w finale, pierwszym krokiem jest  pokonanie Francuzów. Oczywiście, Lyon to bardzo solidny i wymagający zespół, podejdziemy do tego pojedynku z szacunkiem dla rywala, jednak wiemy, że możliwe jest zwycięstwo. Grałem na ich stadionie już kilka razy – wiem, że jest to trudny teren, jednak wszystko jest możliwe.

PS: Zdobycie Champions League jest obsesją Realu?
Myślę, że tak. Byłoby to dla nas coś szczególnego, bo finał odbędzie się na Santiago Bernabeu. Musimy iść krok po kroku i skupiać się na każdym kolejnym meczu. Uważam, że jesteśmy w stanie dotrzeć do finału.

PS: By to osiągnąć niezbędni są piłkarze silni fizycznie jak Lass i Mahamadou Diarra czy może kluczem do sukcesu jest utrzymywanie się przy piłce, co gwarantują Guti, Granero, Kaka?
W futbolu nie wystarczy jedynie talent. Liczy się również aspekt fizyczny. W Realu wszyscy piłkarze imponują swoją siłą. Kiedy Manchester United wygrywał Champions League, w składzie było trzech czy czterech zawodników nieco słabszych pod tym względem, a mimo to udało się zdobyć trofeum.

PS: Czuje się pan pewniej mając za plecami Lassa?
Przede wszystkim czuję się dobrze wtedy, kiedy gram. To jest zasadnicza rzecz. Ale oczywiście bardzo lubię grać z Lassem. To niesamowicie pracowity chłopak. Dobrze go znam jeszcze z czasów, gdy obaj występowaliśmy w Premier League. Ale to trener decyduje o tym, kto gra w danym meczu. Ja czuję się dobrze z Lassem, z Granero, z każdym.

PS: Real kupił właśnie Sergio Canalesa z Racingu Santander. Co pan o nim myśli?
To młody, utalentowany piłkarz, bardzo szybki. Z pewnością będzie bardzo ciekawie mieć go tu w Madrycie.

PS: Jak wytłumaczy pan swoje zachowanie w meczu z Malagą, po którym dostał czerwoną kartkę?
Nie zrobiłem nic złego. Jestem cały czas tym samym człowiekiem, przed czerwoną kartką oraz po czerwonej kartce. Nie chciałem nikogo skrzywdzić. Takie rzeczy po prostu się zdarzają, są elementem gry. W przyszłości będę starał się nie doprowadzać do tak ostrych starć z przeciwnikiem, tym bardziej jeśli chodzi o kontakt z twarzą. Na pewno nie chciałem nikogo umyślnie uderzyć. Ale nie myślę już o tym, skupiam się na następnych meczach.

PS: A sędziowie? W Hiszpanii mówi się, że pomagają albo Realowi, albo Barcelonie, w zależności od tego którą gazetę weźmie się do ręki. Jaka jest pana opinia na ten temat?
Uważam, że każdy arbiter wykonuje swoją pracę najlepiej jak potrafi. Sędziowie w Hiszpanii znają się na swoim fachu i nie wydaje mi się, by faworyzowali taki czy inny zespół, czy też konkretnych piłkarzy. Chociaż ostatnie mecze rzeczywiście wywołały falę polemiki na temat pracy arbitrów. Moim zdaniem bardzo dobrze wykonują swoje obowiązki.

PS: Jak ocenia pan grupę, w której znalazła się Portugalia na Mundialu?
Bez wątpienia jest to najtrudniejsza grupa: Wybrzeże Kości Słoniowej, Brazylia i Korea Północna. Musimy zrobić wszystko, żeby zagrać jak najlepiej, a stać nas na to, ponieważ mamy bardzo dobry zespół i świetnego trenera. Kluczowy będzie pierwszy mecz – z Wybrzeżem Kości Słoniowej. Od niego zależeć będą kolejne pojedynki w grupie i awans.

PS: Zmierzy się pan z Didierem Drogbą, najważniejszym piłkarzem tej reprezentacji.
Owszem, gwiazdą tej drużyny jest Drogba. To fantastyczny piłkarz, który rozgrywa teraz fenomenalny sezon w Chelsea, ale nie będzie przecież grał sam. Cały zespół Wybrzeża Kości Słoniowej jest bardzo mocny, silny fizycznie i na pewno będzie to dla nas bardzo trudny mecz. Ale wszystkie ciężkie chwile, jakie przeżywała nasza drużyna narodowa w kwalifikacjach do mistrzostw świata, sprawiły, że stałem się jeszcze silniejszy, podobnie jak cały zespół. Mam nadzieję, że na mundialu poradzimy sobie znacznie lepiej, jestem przekonany, że reprezentację Portugalii stać na dobry wynik, ponieważ mamy naprawdę znakomitych zawodników. Bardzo czekam na ten turniej i liczę, że pokażemy się z jak najlepszej strony.  

PS: Czy w świetle ostatnich wydarzeń w Angoli oraz faktu, że RPA jest najbardziej niebezpiecznym krajem na świecie, obawia się pan wyjazdu na mundial?
Wszyscy wokół powtarzają, że w Republice Południowej Afryki nie jest bezpiecznie, że to, że tamto, ale – mówiąc szczerze – nie zwracam na to uwagi, jestem bardzo spokojny, nie boję się. Wierzę, że gdy tylko znajdę się tam, na miejscu, będę cieszył się każdą chwilą. W RPA jest wiele fantastycznych, pięknych miast. Nie czuję niepokoju na myśl o mistrzostwach świata.

PS: Gdy grał pan w Manchesterze United pańskim kolegą z drużyny był Tomasz Kuszczak, teraz dzieli pan szatnię z Jerzym Dudkiem. Co może pan powiedzieć o polskich bramkarzach?
Kuszczak to fantastyczny facet i bardzo dobry bramkarz. Niestety, nie gra zbyt dużo, ponieważ musi konkurować z Edwinem van der Sarem i Benem Fosterem. W takim klubie jak MU jest dość trudno wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie. To samo dotyczy Dudka, który ma konkurenta w osobie Ikera Casillasa, najlepszego bramkarza świata. W takich klubach ciężko jest się przebić. Niemniej muszę przyznać, że obaj są bardzo fajnymi, dobrymi kolegami.

PS: Utrzymuje pan kontakt z dawnymi kompanami z Manchesteru United?
Tak. Od czasu do czasu rozmawiam z Ferdinandem, Andersonem, Nanim, Vidiciem, Rooney’em, nawet z Fergusonem… Tam jest moja druga rodzina. Spędziłem w Manchesterze sześć lat, mam stamtąd piękne wspomnienia, wciąż mam tam przyjaciół, od których nie mogę się odciąć.

PS: Jak mógłby pan porównać sir Alexa Fergusona i Manuela Pellegriniego?
Są zupełnie innymi typami trenerów. Z Fergusonem pracowałem bardzo długo. Znam go doskonale, to ciepły człowiek, który bardzo mi pomógł. Pellegrini również jest dobrym szkoleniowcem. Podoba mi się jego mentalność, to, jakim jest człowiekiem i mam nadzieję, że będzie mi dane pracować z nim jeszcze przez wiele lat.

PS: Który z piłkarzy Realu Madryt zaimponował panu najbardziej i dlaczego?
To bardzo dobre pytanie… i bardzo trudne (Cristiano zastanawia się dłuższą chwilę).
Raul, Guti, Casillas, Kaka. Wszyscy oni są inni pod względem charakteru, ale każdy z nich jest profesjonalistą w każdym calu, przyjacielem, na którym zawsze można polegać. Naprawdę trudno jest mi wybrać tylko jednego, ponieważ w Realu mamy wielu wspaniałych zawodników.

PS: A z kim utrzymuje pan najbardziej zażyłą znajomość?
Odpowiedź jest bardzo prosta: z Kaką, Marcelo i Pepe, ponieważ wszyscy mówimy po portugalsku. Ale z pozostałymi piłkarzami też doskonale się rozumiem: z Raulem, Diarrą, Casillasem, Sergio Ramosem. To bardzo przyjazna drużyna, w której czuję się znakomicie.

PS: Real Madryt to najwyższy szczyt pańskiej kariery?
Mój dom jest teraz w Madrycie. Real to mój klub, o którym marzyłem od najmłodszych lat i na pewno chciałbym wypełnić tu mój kontrakt. Jestem tu bardzo szczęśliwy.

PS: Były prezydent Realu Madryt, Ramon Calderon, ujawnił ostatnio, że jeszcze zanim trafił pan do Madrytu, miał propozycję z Barcelony…
Nie wiem, chyba coś mu się przyśniło. Kilka osób wspominało mi wczoraj o tej sytuacji, nie rozumiem dlaczego tak powiedział, nie chcę tego komentować.

PS: Wielu sportowców jest kuszonych przez Hollywood. Dostaje pan jakieś propozycje filmowe?
Tak, pojawiają się, ale obecnie nie jest to dobry czas na tego typu zajęcia. Jestem w stu procentach skoncentrowany wyłącznie na futbolu i Realu Madryt.

PS: Jakiego typu były to propozycje?
To tajemnica (śmieje się). Może w przyszłości przyjmę taką ofertę. dlaczego nie? To byłoby na pewno ciekawe doświadczenie, ale musi nadejść ku temu właściwy moment. Nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość.

PS: Ale nie będzie pan śpiewał?
Nie, na pewno nie, śpiewam okropnie (śmieje się).

PS: Mógłby pan wskazać pięciu najlepszych obecnie piłkarzy świata?
Ja… (śmieje się). Jest tak wielu utalentowanych piłkarzy, że naprawdę ciężko mi wybrać. Znakomitym zawodnikiem jest Rooney, Messi, Xavi, Iniesta, Kaka, Lampard, Drogba. Jest ich wielu. Nie sposób wskazać tylko pięciu.

PS: Jak wygląda pana życie w stolicy Hiszpanii? Zdążył pan już zobaczyć najciekawsze miejsca?
Jeszcze nie. Na razie byłem tylko w Parku Retiro. Jest tu wiele pięknych miejsc, które bardzo chciałbym zobaczyć, ale do tej pory nie miałem na to czasu.

Rozmawiała Barbara Bardadyn
10 lutego 2010, Valdebebas, Madrid

czwartek, 4 lutego 2010

MARCOS SENNA




PRZEGLĄD SPORTOWY: Tęskni pan za Manuelem Pellegrinim?
MARCOS SENNA: Pod względem sportowym jestem zadowolony z pracy z nowym trenerem. Ale Pellegriniego na pewno brakuje nam wszystkim jako człowieka. To wspaniała osoba. Pracował z nami przez pięć lat, zrobił tu wiele pozytywnych rzeczy, dzięki niemu graliśmy w Champions League, a teraz możemy mu tylko życzyć powodzenia w Realu Madryt.

PS: Brak Pellegriniego jest odczuwalny. Początek sezonu w wykonaniu Villarreal był bardzo nieudany, przez chwilę drużyna znajdowała się nawet w strefie w spadkowej. Co się stało?
Ciężko powiedzieć. W futbolu gdy coś idzie nie tak - nie ma czego wyjaśniać. Uważam, że sportowo znajdowaliśmy się i nadal znajdujemy się na tym samym poziomie, co w minionych sezonach, mamy świetny zespół, chyba nawet najlepszy odkąd jestem w tym klubie i nie pozostaje nam nic innego jak pracować dalej. Do końca sezonu zostało mnóstwo meczów i uważam, że możemy jeszcze powalczyć o wysokie lokaty. Mając taką drużynę, myślę, że spokojnie zakończymy rozgrywki na miejscu premiowanym grą w europejskich pucharach. Liczymy na to, że druga część sezonu będzie dla nas zdecydowanie lepsza, tak byśmy mogli znaleźć się wśród najlepszej szóstki, a może nawet czwórki.

PS: Ważniejsza w tej chwili jest liga czy jednak Liga Europy?
Nie złożyliśmy broni na żadnym polu. Uważam, że mamy spore szanse, by zakończyć sezon z jakimś tytułem na koncie, tak by wynagrodzić kibicom wcześniejsze niepowodzenia i by zmazać ten negatywny obraz naszej drużyny. Mam nadzieję, że zespół nabierze sił do dalszej walki, że wzrosną morale i znów zaczniemy wygrywać. Myślę, że w Lidze Europejskiej możemy zajść naprawdę wysoko.

PS: Jak postrzega pan swego rodaka Nilmara?
Dobrze. Dość szybko wkomponował się w zespół, ostatnio miał naprawdę świetną passę, zdobywając gole w trzech kolejnych meczach. Widać, że czuje się tu znakomicie.

PS: Jego pierwsza przygoda z futbolem europejskim zupełnie sie nie udała. Tym razem może zostać gwiazdą?
Na to liczymy. Ja jako kolega z drużyny i przyjaciel, życzę mu wszystkiego, co najlepsze. Ma niesamowity potencjał i mam nadzieję, że będzie gwiazdą nie tylko hiszpańskiego, ale i światowego futbolu.

PS. Pomówmy chwilę o Brazylii. Przez krótki czas grał pan w Corinhians. Jak postrzega pan ten zespół dziś?
Dokonali świetnych transferów, ściągnęli wielu znakomitych piłkarzy, po to żeby wygrać Copa Libertadores. To wielki klub, z bogatymi tradycjami i jest to jedyny tytuł, jakiego im brakuje. W tym roku przypada stulecie Corinhians i chcą uczcić to w wyjątkowy sposób.

PS: Ronaldo i Roberto Carlos gwarantują ten sukces?
Myślę, że tak. Ich doświadczenie plus młodość pozostałych zawodników to znakomita mieszanka, która jest gwarancją powodzenia. Poza tym są to dwaj uznani, cały czas grający na światowym poziomie piłkarze. Ten eksperyment musi się udać.

PS: Ostatnio coraz więcej Brazylijczyków grających w Europie, wraca do ojczyzny. Obok Ronaldo i Roberto Carlosa, powrócili także Adriano, Vagner Love,  a ostatnio Robinho. Tylko ze względu na mistrzostwa świata?
Po pierwsze człowiek zawsze czuje się lepiej we własnym kraju i odnosi się to nie tylko do Brazylijczyków. Ale drugim powodem jest oczywiście mundial. Gdy nie gra się w swoim zespole, maleją szanse na wyjazd na mistrzostwa świata. A każdy chce jechać do RPA, pokazać się selekcjonerowi, być w dobrej, wysokiej formie i rytmie meczowym. W przypadku Roberto Carlosa i Ronaldo wydaje mi się, że po prostu chcą grać i cieszyć się futbolem w rodzinnym kraju.

PS: Pan też chciałby wrócić?
Mój przypadek jest nieco bardziej skomplikowany. Mam jeszcze roczny kontrakt z Villarreal, a później – jeśli zechcą przedłużyć mi umowę – zostanę. W przeciwnym razie będę szukał innego klubu. Mam już 33, prawie 34 lata, uważam, że mogę pograć jeszcze dwa, trzy lata w Europie na wysokim poziomie, ale oczywiście, nie odrzucam możliwości powrotu do Brazylii. Nigdy nic nie wiadomo.

PS: W grę wchodzi zespół spoza Hiszpanii?
Dlaczego nie?

PS: Na przykład?
Trudno w tej chwili powiedzieć, ale przyznaję, że bardzo podoba mi się liga włoska oraz angielska. Chociaż moją ulubioną jest oczywiście liga hiszpańska. Jestem tu już tyle lat, bardzo pasuje mi tutejszy styl gry.

PS: zna pan ligę polską?
Niestety nie. Nie wiem nic na ten temat, przykro mi. Nie znam także Polski jako kraju, a bardzo chciałbym poznać.

PS: Podczas mistrzostw Europy w 2008 roku był kluczową postacią reprezentacji. Czy na mundialu stać będzie pana na grę na równie wysokim poziomie?
Trudno to ocenić. Dla mnie najważniejszą sprawą jest to, by w ogóle znaleźć się na liście piłkarzy, którzy pojadą do Republiki Południowej Afryki, a konkurencja w drugiej linii – jak wiadomo – jest duża. W tej chwili skupiam się głównie na Villarreal, staram się pomóc drużynie jak tylko mogę, by na koniec sezonu być jak najwyżej w tabeli, a dopiero później będę myślał o mundialu. Oczywiście, bardzo liczę na powołanie i mam nadzieję, że znów będę mógł być ważną częścią reprezentacji.

PS: Nie miał pan jeszcze okazji, by z Hiszpanią zagrać przeciwko Brazylii, ale jest na to szansa właśnie podczas mistrzostw świata i to już w drugiej rundzie.
To prawda, ale tylko teoretycznie. My musielibyśmy zająć w grupie pierwsze miejsce, a Brazylia drugie, albo odwrotnie. Ale jeśli obie drużyny zakończą fazę grupową na pierwszym miejscu, wówczas nie będzie to możliwe.

PS: Chyba że w finale.
Uff…. Wyobrażam sobie, że byłby to wyjątkowy, emocjonujący mecz. Grałbym przecież przeciwko reprezentacji kraju, w którym się urodziłem. Brazylia to bardzo silna drużyna, z przepiękną historią. To byłaby dla mnie ogromna radość, szansa na zapisanie się w na kartach historii. Bardzo chciałbym zagrać w takim meczu.

PS: Jaką rolę odgrywa w pana życiu religia?
Ogromną. Zawsze wierzyłem w Boga. Wiara pomogła mi przezwyciężyć najtrudniejsze momenty w moim życiu.

PS: Należy pan do tego samego kościoła co Kaka – Odrodzonych w Chrystusie?
Nie, ale dzielimy mniej więcej tę samą wiarę. Nie jest to ten sam kościół, ale wiara, Bóg, w którego wierzymy i owszem.

PS: Czyli jest pan po prostu katolikiem?
Tak. Wprawdzie nie jestem święty, ale staram się dążyć do czystości.

PS: Założył pan Fundację Marcos Senna. Czym się ona zajmuje?
Wcześniej w ogóle nie miałem pojęcia na jakich zasadach działają takie organizacje. Pewien mój znajomy z Hiszpanii powiedział, ze jeśli chcę pomagać, najlepiej byłoby w tym celu założyć właśnie fundację. Bardzo mi pomógł ze wszystkimi formalnościami. Naszym głównym celem jest pomaganie potrzebującym ludziom z całego świata, ale w szczególności dzieciom – tym najbiedniejszym, które nie mają szans na dobre wykształcenie, nie mają szans na uprawianie sportu, którym brakuje dostępu do usług medycznych.

Rozmawiała Barbara Bardadyn
Luty 2010