sobota, 5 listopada 2011

IKER MUNIAIN




Jak to możliwe, że 12-letni chłopiec z Pampeluny wybiera Athletic, a nie Barcelonę?
To prawda, że Barca o mnie pytała, ale dla mnie liczył się tylko Athletic. Od małego kibicowałem temu klubowi, podobnie jak cała rodzina. Osasuna nigdy mnie nie interesowała, dla mnie istniał tylko jeden klub, więc kiedy nadarzyła się okazja, nie zastanawiałem się ani chwili. Jestem zadowolony z decyzji, jaką podjąłem ja i moja rodzina.

Mówi pan, że chce spędzić w Athletic całą karierę…
Tak. To byłoby coś pięknego móc spędzić całą sportową karierę w jednym klubie. Ale futbol już nie raz pokazał jak bardzo jest nieprzewidywalny i nigdy nie wiadomo, gdzie człowiek może skończyć.

Ma pan jakieś propozycje?
(śmieje się) Nie. I wcale mnie to nie interesuje. Myślę wyłącznie o Athletic.

Ronaldinho nadal jest pana piłkarskim wzorem?
Był moim ukochanym piłkarzem, kiedy byłem młodszy. W pokoju miałem jego plakaty, chciałem być jak on. Teraz podoba mi się Iniesta, Messi…

A więc jednak Barςa!
(śmieje się) Nie, nie. Ale tacy piłkarze jak oni po prostu muszą się podobać! Real Madryt również ma wspaniałych zawodników, jak Kaka, Cristiano Ronaldo, no i w Athletic też grali wielcy piłkarze jak Julen Guerrero czy Joseba Etxeberria, od których dużo się nauczyłem i zawsze stawiałem ich sobie za wzór.

Nie skończył pan jeszcze 19 lat, a już jest idolem na San Mames.
Jestem ogromnie wdzięczny kibicom za ich wsparcie, bo to bardzo mi pomaga, bym mógł piłkarsko dojrzewać. Cieszę się z tego jak zaczął się dla mnie ten sezon, jestem  w dobrej formie i mam nadzieję, że nadal tak będzie.

Niełatwo było dotrzeć do tego miejsca.
Powiedziałbym, że niezwykle ciężko. Musiałem przezwyciężyć wiele trudnych momentów, zwłaszcza wtedy, kiedy trzeba było radzić sobie bez rodziców tutaj w Bilbao. Ale dzięki wytężonej pracy, dużej ambicji oraz nadziejom i marzeniom udało mi się osiągnąć to, co mam w tej chwili.

Osobą, która odegrała fundamentalną rolę w pana rozwoju był Joaquin Caparros.
On dał mi szansę debiutu w Primera Division, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Pamiętam, że gdy tylko przyszedł do Athletic od razu zwrócił na mnie uwagę. Ja byłem jeszcze bardzo młody, miałem 14 lat, kiedy zabrał mnie na okres przygotowawczy z pierwszą drużyną, co dla mnie było ogromnym zaskoczeniem, ale i niezapomnianym doświadczeniem.

Nowy trener Marcelo Bielsa jest zupełny inny niż Caparros.
Tak, są totalnie odmiennymi osobami i trenerami, ale obaj to wielcy szkoleniowcy. Marcelo Bielsa daje nam bardzo dużo, styl, która stara się w nas zaszczepić polega przede wszystkim na posiadaniu piłki, to jest jego cecha charakterystyczna.

Ale początek sezonu był bardzo słaby.
Przy zmianie trenera często jest tak, że potrzeba czasu, by przystosować się do nowych koncepcji, bo jak już mówiłem, styl Bielsy jest zupełnie odmienny od futbolu Caparrosa i drużynę sporo kosztowała adaptacja. Brakowało nam wyników, ale już się podnosimy i na szczęście mamy dobrą passę.

Były chwile zwątpienia, wątpliwości?
Nie, ponieważ nawet kiedy nam nie szło, w drużynie widać było chęć do pracy, pozytywne nastawienie. Oczywiście, martwiliśmy się brakiem rezultatów, ale wiedzieliśmy, że kwestią czasu pozostaje, gdy wszystko zaskoczy i dobre wyniki będą nam towarzyszyć.

Jaki jest cel na ten sezon?
Chcielibyśmy znów awansować do Ligi Europy. W poprzednim sezonie nam się to udało, zajęliśmy szóste miejsce, teraz dobrze byłoby poprawić ten wynik i dołożymy wszelkich starań, by tak się stało, chociaż wiemy, że będzie to trudne.

Ten Athletic będzie w stanie nawiązać walkę z wielką dwójką? Niektórzy pokazali, że można.
(uśmiecha się) Zarówno Barcelona, jak i Real Madryt stoją na trochę wyższym poziomie niż pozostałe drużyny. My jesteśmy jednak bardzo ambitnym zespołem i na pewno nie odpuścimy w meczach z nimi.

Wspomniał pan o posiadaniu piłki, co ma identyfikować ten Athletic. Będziecie drugą Barceloną?
Barcelona jest dziś wzorem dla wszystkich. Pomysłem jest nie wiem czy upodobnienie się do Barςy czy nie, ale na pewno pokazywać futbol o zbliżonej charakterystyce: posiadanie piłki, wysoka gra pressingiem. To jest idea, jaką ma Bielsa.

W czym przejawia się jego szaleństwo?
On jest przede wszystkim szalony na punkcie futbolu, uwielbia swoją profesję, żyje piłką 24 godziny na dobę, stale myśli o tym jak poprawić różne elementy, jak pomóc drużynie i myślę, że przydomek „Loco” (szaleniec) pasuje do niego jak ulał.

Rozmawiała Barbara Bardadyn
24 października 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz