Jak
traktuje pan towarzyski mecz z Polską?
Dla nas
to bardzo ważny mecz. Spotkamy się w reprezentacji po ponad trzech miesiącach,
będziemy mieli szansę, by razem potrenować, spędzić ze sobą trochę czasu. A sam
mecz posłuży temu, by popracować nad niektórymi elementami, poprawić te, które
już funkcjonują dobrze, a wszystko to przeciwko drużynie, która jest silną
reprezentacją. Dlatego spodziewam się, że będzie to dość trudne spotkanie, ale
jednocześnie piękne, tym bardziej że gramy na inaugurację stadionu.
Wie pan
coś więcej na temat waszych rywali?
Polska
ma bardzo dobrych piłkarzy. Pamiętam, że graliśmy z wami w eliminacjach
mistrzostw Europy 2008. Przegraliśmy w pierwszym meczu, w którym polska drużyna
była bardzo mocna, zagrała bardzo agresywnie. Przypuszczam, że tym razem będzie
podobnie. Uważam, że aby wygrać, musimy zaprezentować naprawdę dobry futbol.
No tak,
ale od tamtego czasu minęło już kilka lat i teraz reprezentacja Polski wygląda
zupełnie inaczej.
Zgoda,
ale wiem, że wielu polskich piłkarzy gra w ligach europejskich i prezentuje się
tam znakomicie, jak jest w przypadku zawodników z Borussii Dortmund czy
bramkarza Arsenalu Londyn, którego nazwiska nie jestem w stanie sobie teraz
przypomnieć… Jest to młoda reprezentacja, ale z ogromnym potencjałem.
Na
którym miejscu w Europie umieściłby pan reprezentację Portugalii?
Wysoko.
Mamy dobry zespół, gramy dobry futbol, na poprzednich dużych turniejach
radziliśmy sobie nieźle. Portugalska piłka ciągle się rozwija. By znaleźć się w
ścisłej europejskiej czołówce brakuje nam jedynie tytułów. Byliśmy bardzo
blisko na mistrzostwach w 2004. Brakuje nam trochę szczęścia, więcej pracy, ale
nasz futbol z roku na rok się rozwija i staje się coraz mocniejszy.
Jednak awans
na EURO 2012 trzeba było wywalczyć w barażach.
Tak,
ale stało się tak dlatego, że bardzo źle zaczęliśmy eliminacje. Potem jednak
zdołaliśmy się podnieść, rozgrywaliśmy dobre mecze, a kwalifikacje zakończyliśmy
wielkim meczem z Bośnią w Lizbonie, która wcale nie jest słabą reprezentacją,
lecz bardzo wymagającym przeciwnikiem. Uważam, że rozegraliśmy wtedy jedno z
najlepszych spotkań.
Myśli
pan już o EURO?
Pewnie.
Dla każdego portugalskiego piłkarza to wielkie wydarzenie. Wiążemy z tym
turniejem ogromne nadzieje, ale trafiła nam się niezwykle ciężka grupa, dlatego
nie będzie łatwo. Zapowiada się naprawdę wielka walka o awans, dlatego trzeba
zacząć turniej jak najlepiej, by mieć szanse na wyjście z grupy. A to jest
naszym celem.
Czy
Portugalia ma jakąś przewagę nad Holandią i Niemcami?
Mówimy
o jednych z najlepszych reprezentacji na świecie, trudno znaleźć u nich jakieś
słabe punkty… A my musimy skupić się przede wszystkim na sobie i podążać naszą
ścieżką, być wiernymi naszemu stylowi i grać swoje.
Przypuszczam,
że mecz z Niemcami będzie rewanżem za ćwierćfinał mistrzostw Europy 2008.
Jak
najbardziej! W tamtym meczu zagraliśmy naprawdę dobrze, ale oni strzelili nam
trzy gole, jeśli się nie mylę ze stałych fragmentów gry. Tak, teraz chcemy się
odegrać i wiemy, że jesteśmy w stanie to zrobić.
Dla
pana EURO musi być szczególnie ważne, ponieważ nie zagrał pan na mundialu 2010.
To
prawda. Poprzedni selekcjoner ani razu mnie nie powołał, dlatego cieszę, że
Paulo Bento dał mi szansę powrotu do reprezentacji. Zawsze na mnie liczy, ma do
mnie zaufanie, a ja dzięki temu mogę dać wszystko co najlepsze dla Portugalii.
Czuje
się pan zatem pewniakiem w reprezentacji?
Nie,
absolutnie! To, że grałem w podstawowym składzie w eliminacjach o niczym
jeszcze nie świadczy. To trener decyduje przed każdym meczem. Wszyscy piłkarze,
którzy są powoływani, czują się tak samo ważni i to jest właśnie kluczem
naszych dobrych wyników.
Nie
żałuje pan, że latem 2011 przeszedł do Saragossy, która nie może wydobyć się ze
strefy spadkowej?
Nie, w
żadnym wypadku. Moim wielkim marzeniem od zawsze było grać w lidze
hiszpańskiej. Pojawiła się taka szansa i nawet się nie zastanawiałem. Wierzę
jednak, że z nowym trenerem uratujemy się i zostaniemy w Primera Division.
Rozmawiała
Barbara Bardadyn
Luty 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz