wtorek, 28 lutego 2012

RICARDO





Pamięta pan jeszcze mecze z Polską w eliminacjach mistrzostw Europy 2008?
Oczywiście. W Lizbonie zremisowaliśmy 2:2, u was przegraliśmy... Mieliśmy wielką drużynę, ale wy też. Polska miała wówczas wspaniały okres, była na fali wznoszącej, grała dojrzale, mnóstwo piłkarzy występowało w silnych ligach zagranicznych.

Polska była dla was wtedy trudnym przeciwnikiem?
Bardzo trudnym. Był to rywal niesłychanie zorganizowany, bardzo silny pod względem fizycznym, posiadający bardzo dobrych piłkarzy i znakomitego trenera. Wtedy Polska była naszym bezpośrednim rywalem w walce o awans na mistrzostwa.

Zaskoczyła was tak dobra gra Polaków?
Ani trochę. Wiedzieliśmy doskonale, jaką jakość posiadała wasza reprezentacja i wiedzieliśmy, że te mecze nie będą bułką z masłem. I nie były.

Wie pan o coś o obecnej reprezentacji Polski?
Teraz nie mam już tak dużej wiedzy, jaką miałem jeszcze kilka lat temu, ponieważ od pewnego czasu znajduję się na uboczu portugalskiej kadry. Nie muszę martwić się tym, by skrupulatnie analizować grę przeciwników, ale owszem, co tydzień staram się oglądać mecze najważniejszych lig europejskich, więc mam szansę widzieć polskich piłkarzy. I obserwuję, że jest ich coraz więcej i w to w tych najlepszych klubach. Dlatego wyobrażam sobie, że aktualna reprezentacja też jest bardzo silna, spodziewam się więc, że towarzyski mecz z Portugalią będzie bardzo ciekawy i będzie bardzo dobrym sprawdzianem dla obu drużyn.

Nie mogę nie spytać o naszych bramkarzy…
(przerywa pytanie) Dla mnie najlepszy był Młynarczyk! Wiem, że to stare dzieje, ale to najlepszy polski bramkarz, jakiego kiedykolwiek widziałem, fenomen. Ale podobał mi się też Jerzy Dudek. Posiadał ogromne umiejętności, wiele razy graliśmy przeciwko sobie, łączą nas bardzo dobre relacje. Z obecnego pokolenia na pewno Szczęsny, który mimo młodego wieku już udowodnił swoją wartość i to grając w wielkim klubie, w jednej z najlepszych lig.

A jak ocenia pan obecną reprezentację Portugalii?
Jest to drużyna, która też powoli buduje się na nowo, stopniowo wchodzą do niej młodzi zawodnicy. Ma trenera, który posiada ogromną wiedzę na temat futbolu. Paulo Bento sam był znakomitym piłkarzem, więc Portugalia jest w dobrych rękach.

Ale znów musiała walczyć w barażach, by zakwalifikować się na ważny turniej. To powinno chyba martwić?
Nie. To świadczy jedynie o tym, że panuje coraz większa rywalizacja, nie ma już łatwych przeciwników i teraz znacznie trudniej jest o spokojną klasyfikację, nie wolno lekceważyć absolutnie żadnego rywala. Zresztą wystarczy przywołać przykład Anglii, której zabrakło na EURO 2008. Najważniejsze jest to, że Portugalia potrafiła wyjść z opresji, przezwyciężyć trudności i awansować.

Niektórzy portugalscy piłkarze twierdzą, że stać ich na medal na EURO 2012.
Ja nie odważę się tak powiedzieć. Rywale są naprawdę bardzo trudni, trzeba traktować ich z największych szacunkiem. Jeśli Portugalia rzeczywiście znajdzie się na podium to fantastycznie i piłkarze powinni robić wszystko w tym kierunku. Nie możemy jednak niczego przesądzać ani zapowiadać z góry, że jedziemy na turniej, żeby zdobyć medal. Tak nie można. Oczywiście, Portugalii nie brakuje jakości, żeby to osiągnąć, ale trzeba ciężko pracować.

Tym bardziej że grupa, w której znalazła się Portugalia, z Holandią, Niemcami i Danią, jest niesamowicie trudna.
Dlatego właśnie mówię, że należy przede wszystkim pracować. Mnie podoba się taka mocna grupa. Jest więcej emocji, adrenaliny zarówno u piłkarzy, jak i u kibiców. Myślę, że to dobrze dla Portugalii i wcale nie spisuję nas na starty.

Czy jest jakiś portugalski piłkarz, który zasługuje na grę w reprezentacji, a nie ma go w drużynie?
Powiem, że ja! (śmieje się). Trener ma naprawdę duży wybór, nie brakuje nam piłkarzy grających na wysokim poziomie, ale ostatecznie to selekcjoner decyduje, jaką „osiemnastkę” zabiera na dany mecz, więcej zawodników wziąć nie może. Ale zapewniam, że ci, którzy zostają poza kadrą wcale nie są gorsi od tych, którzy grają w podstawowym składzie.

Rui Patricio jest bramkarzem dającym gwarancję?
Tak. To jest młody bramkarz, jeden z najlepszych w kraju. Znam go dobrze, bo miałem szczęście pracować z nim w Sportingu. Posiada naprawdę duże umiejętności, ale musi cały czas pracować, nie wolno się zatrzymać, tylko cały czas rozwijać. Wystarczy lekkie rozluźnienie, a za rogiem już czekają kolejni bramkarze z wcale niemniejszymi umiejętnościami i zapałem do pracy.

Mógłby pan wskazać najlepszego bramkarza w Europie? Ale z pominięciem Ikera Casillasa, bo to oczywiste.
Po mnie może pani wybierać kogo tylko chce, nie ma sprawy (śmieje się). Są różne opinie. Z jednymi się zgadzam, z innymi nie. Dla mnie osobiście są lepsi niż Casillas – chociaż naturalnie jest on wielkim bramkarzem – ale to tylko moje prywatne zdanie. Na przykład Petr Čech robi różnicę od wielu lat, nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Jednak bramkarzowi nie jest łatwo wypowiadać się na ten temat, znając trudność naszego fachu. Nie chciałbym być nie fair wobec innych.

Pan na zawsze zostanie zapamiętany dzięki karnym, które bronił pan jak w transie w ćwierćfinałowym meczu z Anglią na mundialu w 2006. Ma pan jakiś swój sposób?
Oczywiście, że mam, ale chyba nie sądzi pani, że wyjawię go teraz, kiedy nadal gram? (śmieje się). Możemy porozmawiać, gdy zakończę karierę. Są techniki, żeby zmylić rywala, ale teraz nie mogę zdradzić tego sekretu.

Zdaje się, że pańskie techniki najlepiej działają na Anglików, bo w półfinale EURO 2004 też obronił pan ich strzał.
Myślę, że Anglicy nie chcą już na mnie patrzeć! (śmieje się). To był czysty przypadek. W 2006 mieliśmy psychologiczną przewagę w postaci dobrych wspomnień właśnie z 2004. Dla nas było to pozytywne, dla nich nie bardzo…

Strzał Dariusa Vassella w 2004 obronił pan gołymi rękami. Dlaczego?
Miałem już trochę dość, byłem zły, że nie obroniłem żadnego (David Beckham przestrzelił swojego karnego – przyp. red.), więc musiałem coś zrobić, żeby jeszcze bardziej się zmotywować i wymyśliłem, że zdejmę rękawice. To była chwila. Nie zastanawiałem się nad tym. Nigdy wcześniej, ani później tego nie zrobiłem.

Rozmawiała Barbara Bardadyn
Luty 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz