sobota, 12 marca 2011

ROMARIC




PRZEGLĄD SPORTOWY: Mecz przeciwko Barcelonie wyzwala dodatkową motywację czy raczej wywołuje frustrację?
ROMARIC: Dla nas spotkanie z Barceloną na pewno jest dodatkową motywacją, nie wolno myśleć negatywnie. Zawsze powtarzam, że w futbolu nie ma rzeczy niemożliwych. Owszem, Barςa jest bardzo silną drużyną, obecnie najlepszą na świecie, jednak jestem pewien, że na własnym boisku możemy wywalczyć pozytywny wynik, chociaż wiem, że będzie o to trudno.

PS: Michael Laudrup, trener Mallorki, powiedział niedawno, że „Barcelona wykańcza swoich rywali fizycznie i mentalnie”. Tak jest?
Nie, nie odbieram tego w ten sposób. Oni zawsze chcą mieć piłkę, wymieniać podania, grać swoje, co sprawia, że dla przeciwnika czasem może być to deprymujące. Taka jest ich filozofia, ale nie nazwałbym tego wykańczaniem rywali.

PS: Trudniej gra się przeciwko Barcelonie czy Realowi?
Na pewno przeciwko Barcelonie. Grając z nimi trzeba zdecydowanie więcej biegać, lepiej bronić, być nastawionym agresywniej. To jest niesłychanie wymagająca drużyna, która zawsze przysparza mnóstwo trudności. Na całym świecie nie ma drugiego takiego zespołu.

PS: Jednak w ostatnim czasie Sevilla jest jedną z nielicznych drużyn, która potrafi pokonać Barcelonę: w minionym sezonie udało się wyeliminować Katalończyków z Copa del Rey, w sierpniu wygrać pierwszy mecz o Superpuchar Hiszpanii.
Tak, ale żaden z tych meczów nie był łatwy. Obawiam się, że teraz czeka nas jeszcze bardziej skomplikowane spotkanie, dlatego musimy zagrać z zimną głową i gorącym sercem, dać to, co mamy najlepsze i zobaczymy jak potoczą się wydarzenia na boisku.

PS: Z meczu jesiennego z pewnością nie ma pan najlepszych wspomnień: porażka 0:5.
Uff! Lepiej nie pamiętać tamtego spotkania. Gola straciliśmy już po czterech minutach gry, a kiedy Barςelona pierwsza obejmuje prowadzenie, wówczas jest to już praktycznie „martwy” mecz. My zawsze staramy się uczyć na błędach, wyciągać wnioski z porażek, dlatego mogę zapewnić, że teraz na Ramon Sanchez Pizjuan będzie to już zupełnie inne spotkanie.

PS: Sevilla okazała się największym rozczarowaniem tego sezonu. W minionym było 4. miejsce w lidze i triumf w Pucharze Króla, a teraz porażki na każdym polu.
To prawda, pierwsza część sezonu w ogóle nam się nie układała, brakowało regularności, czasem też szczęścia. Najpierw nie udało się zakwalifikować do Champions League, później odpadliśmy z Copa del Rey i Ligi Europy. Ale dzięki temu teraz możemy skoncentrować się już wyłącznie na rozgrywkach ligowych i dążyć do naszego celu, który na pewno możemy osiągnąć.

PS: Czyli do strefy Ligi Mistrzów?
Tak, ponieważ Sevilla jest drużyną, która zawsze powinna uczestniczyć w najważniejszych rozgrywkach w Europie. Jeśli nam się to nie uda, wówczas cały sezon będzie spisany na straty, a dla klubu nieobecność w Champions League drugi rok z rzędu na pewno będzie porażką.

PS: Ale w tej chwili strata do czwartego Villarreal wynosi 12 punktów, do trzeciej Valencii aż 16.
Wiemy, że czeka nas bardzo trudne zadanie, ale jak już wspomniałem, w futbolu nie ma rzeczy niemożliwych, a przed nami jeszcze wiele kolejek. Na pewno będziemy walczyć do końca. W ubiegłym sezonie o tym, że zajęliśmy 4. miejsce zadecydował przecież ostatni mecz. Są tylko dwie drużyny w lidze, które stoją ponad wszystkimi. Poziom pozostałych jest dość wyrównany.

PS: Jak ocenia pan pozyskanych w styczniu zawodników: Gary’ego Medela i Ivana Rakiticia?
To bardzo dobrzy piłkarze, szybko zintegrowali się z drużyną, zawsze słuchają naszych  rad. Znakomicie wykonują swoją pracę i to jest dla zespołu najważniejsze.

PS: Z Medelem walczy pan teraz o miejsce w składzie.
Ale jest to zdrowa i potrzebna rywalizacja, dzięki której wszyscy zyskujemy. Nie mam z tym żadnego problemu.

PS: Zostanie pan w Sevilli na przyszły sezon?
Bardzo bym chciał, ponieważ dobrze się tu czuję, ale jeśli okaże się, że nie będę miał szans na grę, wówczas na pewno poszukam sobie innego klubu. Rola rezerwowego mnie nie interesuje.

Rozmawiała Barbara Bardadyn
10 marca 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz