czwartek, 4 lutego 2010

MARCOS SENNA




PRZEGLĄD SPORTOWY: Tęskni pan za Manuelem Pellegrinim?
MARCOS SENNA: Pod względem sportowym jestem zadowolony z pracy z nowym trenerem. Ale Pellegriniego na pewno brakuje nam wszystkim jako człowieka. To wspaniała osoba. Pracował z nami przez pięć lat, zrobił tu wiele pozytywnych rzeczy, dzięki niemu graliśmy w Champions League, a teraz możemy mu tylko życzyć powodzenia w Realu Madryt.

PS: Brak Pellegriniego jest odczuwalny. Początek sezonu w wykonaniu Villarreal był bardzo nieudany, przez chwilę drużyna znajdowała się nawet w strefie w spadkowej. Co się stało?
Ciężko powiedzieć. W futbolu gdy coś idzie nie tak - nie ma czego wyjaśniać. Uważam, że sportowo znajdowaliśmy się i nadal znajdujemy się na tym samym poziomie, co w minionych sezonach, mamy świetny zespół, chyba nawet najlepszy odkąd jestem w tym klubie i nie pozostaje nam nic innego jak pracować dalej. Do końca sezonu zostało mnóstwo meczów i uważam, że możemy jeszcze powalczyć o wysokie lokaty. Mając taką drużynę, myślę, że spokojnie zakończymy rozgrywki na miejscu premiowanym grą w europejskich pucharach. Liczymy na to, że druga część sezonu będzie dla nas zdecydowanie lepsza, tak byśmy mogli znaleźć się wśród najlepszej szóstki, a może nawet czwórki.

PS: Ważniejsza w tej chwili jest liga czy jednak Liga Europy?
Nie złożyliśmy broni na żadnym polu. Uważam, że mamy spore szanse, by zakończyć sezon z jakimś tytułem na koncie, tak by wynagrodzić kibicom wcześniejsze niepowodzenia i by zmazać ten negatywny obraz naszej drużyny. Mam nadzieję, że zespół nabierze sił do dalszej walki, że wzrosną morale i znów zaczniemy wygrywać. Myślę, że w Lidze Europejskiej możemy zajść naprawdę wysoko.

PS: Jak postrzega pan swego rodaka Nilmara?
Dobrze. Dość szybko wkomponował się w zespół, ostatnio miał naprawdę świetną passę, zdobywając gole w trzech kolejnych meczach. Widać, że czuje się tu znakomicie.

PS: Jego pierwsza przygoda z futbolem europejskim zupełnie sie nie udała. Tym razem może zostać gwiazdą?
Na to liczymy. Ja jako kolega z drużyny i przyjaciel, życzę mu wszystkiego, co najlepsze. Ma niesamowity potencjał i mam nadzieję, że będzie gwiazdą nie tylko hiszpańskiego, ale i światowego futbolu.

PS. Pomówmy chwilę o Brazylii. Przez krótki czas grał pan w Corinhians. Jak postrzega pan ten zespół dziś?
Dokonali świetnych transferów, ściągnęli wielu znakomitych piłkarzy, po to żeby wygrać Copa Libertadores. To wielki klub, z bogatymi tradycjami i jest to jedyny tytuł, jakiego im brakuje. W tym roku przypada stulecie Corinhians i chcą uczcić to w wyjątkowy sposób.

PS: Ronaldo i Roberto Carlos gwarantują ten sukces?
Myślę, że tak. Ich doświadczenie plus młodość pozostałych zawodników to znakomita mieszanka, która jest gwarancją powodzenia. Poza tym są to dwaj uznani, cały czas grający na światowym poziomie piłkarze. Ten eksperyment musi się udać.

PS: Ostatnio coraz więcej Brazylijczyków grających w Europie, wraca do ojczyzny. Obok Ronaldo i Roberto Carlosa, powrócili także Adriano, Vagner Love,  a ostatnio Robinho. Tylko ze względu na mistrzostwa świata?
Po pierwsze człowiek zawsze czuje się lepiej we własnym kraju i odnosi się to nie tylko do Brazylijczyków. Ale drugim powodem jest oczywiście mundial. Gdy nie gra się w swoim zespole, maleją szanse na wyjazd na mistrzostwa świata. A każdy chce jechać do RPA, pokazać się selekcjonerowi, być w dobrej, wysokiej formie i rytmie meczowym. W przypadku Roberto Carlosa i Ronaldo wydaje mi się, że po prostu chcą grać i cieszyć się futbolem w rodzinnym kraju.

PS: Pan też chciałby wrócić?
Mój przypadek jest nieco bardziej skomplikowany. Mam jeszcze roczny kontrakt z Villarreal, a później – jeśli zechcą przedłużyć mi umowę – zostanę. W przeciwnym razie będę szukał innego klubu. Mam już 33, prawie 34 lata, uważam, że mogę pograć jeszcze dwa, trzy lata w Europie na wysokim poziomie, ale oczywiście, nie odrzucam możliwości powrotu do Brazylii. Nigdy nic nie wiadomo.

PS: W grę wchodzi zespół spoza Hiszpanii?
Dlaczego nie?

PS: Na przykład?
Trudno w tej chwili powiedzieć, ale przyznaję, że bardzo podoba mi się liga włoska oraz angielska. Chociaż moją ulubioną jest oczywiście liga hiszpańska. Jestem tu już tyle lat, bardzo pasuje mi tutejszy styl gry.

PS: zna pan ligę polską?
Niestety nie. Nie wiem nic na ten temat, przykro mi. Nie znam także Polski jako kraju, a bardzo chciałbym poznać.

PS: Podczas mistrzostw Europy w 2008 roku był kluczową postacią reprezentacji. Czy na mundialu stać będzie pana na grę na równie wysokim poziomie?
Trudno to ocenić. Dla mnie najważniejszą sprawą jest to, by w ogóle znaleźć się na liście piłkarzy, którzy pojadą do Republiki Południowej Afryki, a konkurencja w drugiej linii – jak wiadomo – jest duża. W tej chwili skupiam się głównie na Villarreal, staram się pomóc drużynie jak tylko mogę, by na koniec sezonu być jak najwyżej w tabeli, a dopiero później będę myślał o mundialu. Oczywiście, bardzo liczę na powołanie i mam nadzieję, że znów będę mógł być ważną częścią reprezentacji.

PS: Nie miał pan jeszcze okazji, by z Hiszpanią zagrać przeciwko Brazylii, ale jest na to szansa właśnie podczas mistrzostw świata i to już w drugiej rundzie.
To prawda, ale tylko teoretycznie. My musielibyśmy zająć w grupie pierwsze miejsce, a Brazylia drugie, albo odwrotnie. Ale jeśli obie drużyny zakończą fazę grupową na pierwszym miejscu, wówczas nie będzie to możliwe.

PS: Chyba że w finale.
Uff…. Wyobrażam sobie, że byłby to wyjątkowy, emocjonujący mecz. Grałbym przecież przeciwko reprezentacji kraju, w którym się urodziłem. Brazylia to bardzo silna drużyna, z przepiękną historią. To byłaby dla mnie ogromna radość, szansa na zapisanie się w na kartach historii. Bardzo chciałbym zagrać w takim meczu.

PS: Jaką rolę odgrywa w pana życiu religia?
Ogromną. Zawsze wierzyłem w Boga. Wiara pomogła mi przezwyciężyć najtrudniejsze momenty w moim życiu.

PS: Należy pan do tego samego kościoła co Kaka – Odrodzonych w Chrystusie?
Nie, ale dzielimy mniej więcej tę samą wiarę. Nie jest to ten sam kościół, ale wiara, Bóg, w którego wierzymy i owszem.

PS: Czyli jest pan po prostu katolikiem?
Tak. Wprawdzie nie jestem święty, ale staram się dążyć do czystości.

PS: Założył pan Fundację Marcos Senna. Czym się ona zajmuje?
Wcześniej w ogóle nie miałem pojęcia na jakich zasadach działają takie organizacje. Pewien mój znajomy z Hiszpanii powiedział, ze jeśli chcę pomagać, najlepiej byłoby w tym celu założyć właśnie fundację. Bardzo mi pomógł ze wszystkimi formalnościami. Naszym głównym celem jest pomaganie potrzebującym ludziom z całego świata, ale w szczególności dzieciom – tym najbiedniejszym, które nie mają szans na dobre wykształcenie, nie mają szans na uprawianie sportu, którym brakuje dostępu do usług medycznych.

Rozmawiała Barbara Bardadyn
Luty 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz