wtorek, 4 października 2011

ROQUE SANTA CRUZ




MAGAZYN PS: Przejście do ligi hiszpańskiej można traktować jako pana piłkarskie odrodzenie?
ROQUE SANTA CRUZ: Myślę, że tak. To jest przede wszystkim zupełnie nowy okres w mojej karierze, nigdy wcześniej nie grałem w Hiszpanii, nie znałem tej ligi, dlatego dla mnie jest to ogromne wyzwanie, wiążę z Betisem duże nadzieje i liczę, że kontuzje nie będę mnie już prześladować.

Ma pan na koncie na razie dwa gole. Uważa pan, że może jeszcze powtórzyć swój najlepszy sezon, kiedy w barwach Blackburn Rovers w kampanii 2007/08 zdobył pan 19 bramek?
(uśmiecha się) Czas pokaże, ale myślę, że jest to możliwe. Przekonamy się na koniec sezonu. Oczywiście zdobywanie goli to jest coś pięknego, to przede wszystkim moja praca, ale nigdy nie stawiam sobie żadnych celów odnośnie liczby zdobytych bramek. Najważniejsze, by drużyna grała dobrze, a wtedy mnie będzie łatwiej o gole.

Betis jest wielką rewelacją tego sezonu. Uważa pan, że drużyna utrzyma ten niesamowity poziom przez dłuższy czas?
Taki jest nasz cel. Chcielibyśmy grać tak przez cały sezon, chociaż wiemy, że nie będzie to łatwe, bo konkurencja jest przecież ogromna.

W czym tkwi klucz do sukcesu tej drużyny?
Myślę, że trochę w stylu gry, który polega na wymianie dużej ilości podań. Mamy też zespół, który  bardzo ciężko pracuje w trakcie całego tygodnia, by przystąpić do meczu doskonale przygotowanym. U podstaw tego, co do tej pory osiągnęliśmy leży poświęcenie, a poza tym Betis jest drużyną o dużej jakości. Widać, że przeciwnicy bardzo nas szanują, nie traktują naszej drużyny jako typowego beniaminka, którego z łatwością można ograć. Tymi dobrymi meczami zasłużyliśmy sobie na szacunek, jesteśmy traktowani poważnie i to jest bardzo pozytywne.

A czy te wszystkie komplementy, które zbieracie, w pewnym momencie nie wyrządzą wam krzywdy?
Nie, nie boimy się o to, ponieważ wszyscy mocno stąpamy po ziemi. Poza tym te pochwały jeszcze bardziej nas motywują do wytężonej pracy, a zatem nie ma powodu do niepokoju.

No dobrze, ale jaki rzeczywisty cel Betisu na ten sezon?
Po pierwsze musimy utrzymać się w Primera Division. A kiedy uzbieramy już ponad 40 punktów, wówczas będziemy myśleć o wyższych celach, czyli o w miarę wysokim miejscu w tabeli.

W ostatnich latach żadna drużyna nie jest w stanie rywalizować z Barceloną i Realem Madryt. Uważa pan, że zmieni się to w tej kampanii?
Będzie bardzo trudno zmienić tę sytuację. To są jedne z najlepszych drużyn na świecie, które posiadają ogromną przewagę nad resztą zespołów. Myślę, że dla tych pozostałych drużyn z Primera Division to jest wielkie wyzwanie móc nawiązać walkę z Realem i Barceloną, aby trzymać z nimi kontakt przez cały sezon, bo takie dysproporcje, jakie wytworzyły się w ostatnich latach na pewno nie są dobre.

A jak postrzega pan Real i Barcelonę?
Cały czas są tak samo mocne, mają znakomitych piłkarzy i to nie tylko tych z wyjściowej jedenastki. Rezerwowi, którzy wchodzą na boisko nierzadko też są w stanie zrobić różnicę. Nieważne kto gra, obie drużyny są bardzo mocne i w tym właśnie tkwi siła tych największych.

Wy już w następnej kolejce wybieracie się na Santiago Bernabeu. Uda się tam zdobyć jakieś punkty?
Zawsze jest to możliwe i z taką intencją tam pojedziemy. Ale będzie to bardzo skomplikowane spotkanie. Real Madryt zawsze stwarza sobie mnóstwo okazji do zdobycia gola... Zobaczymy, wszystko będzie zależeć od tego jak ułoży się ten mecz. Futbol jest jednak nieprzewidywalny i szansa na zdobycie punktów jest zawsze, niezależnie od tego gdzie się gra.

Pan jest kibicem Realu czy Barcelony?
(śmieje się) Nie, nie mogę się opowiadać za żadną z drużyn, bo jestem przecież piłkarzem Betisu...

Ale proszę powiedzieć jako obserwator, jako człowiek, który przez lata ligę hiszpańską śledził z dystansu...
No dobrze, bardziej podoba mi się Barcelona. Uwielbiam styl gry tej drużyny, a poza tym bardzo lubię Leo Messiego, który jest spektakularnym piłkarzem, zawodnikiem, który tworzy historię.

Którzy piłkarze z Primera Division wywarli na panu największe wrażenie?
Bez wątpienia Messi i Cristiano Ronaldo, którzy są wyjątkowi i są tymi, którzy robią różnicę w lidze. Ale praktycznie każda drużyna posiada wspaniale postaci, każda ma swoje gwiazdy, jak choćby Roberto Soldado z Valencii czy Falcao z Atletico. Również Xavi, Iniesta, ale to oczywiste.

A jak ocenia pan swój były zespól, Manchester City?
To wielka drużyna. Ze względu na klasę piłkarzy, jakich posiada, dziś dorównuje poziomem Barcelonie i Realowi. Jestem przekonany, że czeka ich znakomity sezon i moim zdaniem jest to jeden z kandydatów do wygrania Premier League. Mają wszystko, by zdobyć mistrzostwo.

Kun Agüero jest niesamowity.
Zgadza się. Ma fantastyczny początek sezonu, ewidentnie posiada wielkie zaufanie trenera i kolegów. Z łatwością przychodzi mu zdobywanie goli i na pewno rozegra wspaniały sezon.

Pomówmy na koniec o reprezentacji Paragwaju. Jak postrzega pan tę drużynę wobec rozpoczynających się w tym tygodniu eliminacji do mundialu w Brazylii?
Jesteśmy silni jak wcześniej. Mamy teraz nowego, młodego trenera, którego wszyscy bardzo cenimy. Eliminacje w strefie południowoamerykańskiej są zazwyczaj bardzo wyrównane, ale Paragwaj jest wystarczająco mocny, by zagrać na najbliższym mundialu.

Mając na uwadze lipcowy turniej Copa America, Paragwaj jest rzeczywiście drugą najmocniejszą reprezentacją kontynentu?
Nie. Nie zapominajmy o Brazylii i Argentynie, chociaż to prawda, że w ostatnim czasie zarówno Paragwaj, jak i Urugwaj wywalczyli sobie miejsce pośród tych największych. Ale pozostałe drużyny już depczą nam po piętach. Chile, Kolumbia i Ekwador będą walczyć jak równy z równym z tymi największymi, by zyskać miejsce gwarantujące udział na mistrzostwach świata.

Ale Argentyna i Brazylia już od dłuższego czasu bardzo rozczarowują.
Tak, ale to dlatego, że poziom w Ameryce Południowej bardzo się wyrównał i te reprezentacje nie cieszą się już takim szacunkiem jak wcześniej, nie wywołują strachu u rywali. Ale jeśli chodzi o piłkarzy, indywidualności to oni nadal robią różnicę i jeśli uda im się zbudować kolektyw, znów będą potęgami, za które zawsze uchodziły.

Paragwaj pierwszy mecz gra z Urugwajem. Rewanż za finał Copa America?
Nigdy nie pogodzimy się z porażką w tamtym finale. To dla nas sprawa honoru. Dlatego teraz  musimy pokonać Urugwajczyków za wszelką cenę.

Wspomniał pan o selekcjonerze, Francisco Arce. Jest to trener, który nie ma dużego doświadczenia.
Tak, ale znam go doskonale, ponieważ graliśmy razem w reprezentacji. Wiem, jakim jest człowiekiem i trenerem. Ma wsparcie całej drużyny, co jest najważniejsze. To prawda, że nie ma dużego doświadczenia, bo dotąd pracował tylko w jednym klubie (w paragwajskim Rubio Ñu - przyp. red.), ale swoją pracą zasłużył na stanowisko selekcjonera, poza tym był osobą, której wszyscy się domagali, a my, piłkarze, zrobimy wszystko, by jego początek kariery w roli selekcjonera był jak najlepszy.

Rozmawiała Barbara Bardadyn
29 września 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz