czwartek, 29 września 2011

PATRICK KLUIVERT




Twente zremisowało swój pierwszy mecz w Lidze Europy. Jak postrzega pan ten zespół przed spotkaniem z Wisłą Kraków?
Tak, zremisowaliśmy 1:1 z Fulham na wyjeździe, co według mnie jest dobrym rezultatem. Teraz mecz z Wisłą Kraków jest dla nas szalenie ważny, bo gramy u siebie, a tutaj zawsze musimy uzyskiwać pozytywne wyniki. O porażce nie może być mowy, dlatego mobilizacja jest ogromna. Najważniejsze to zdominować rywala, przejąć inicjatywę od pierwszych minut i nie pozwolić, żeby Wisła dyktowała warunki gry. To jest kluczowe. Chociaż wiemy, że będzie dość ciężko.


Jak ocenia pan Twente w porównaniu z innym czołowymi drużynami holenderskimi?
W sierpniu straciliśmy bardzo ważnego zawodnika, jakim był Bryan Ruiz, który odszedł do Fulham, ale mamy innych bardzo dobrych piłkarzy, mocny skład i nie sądzę, by brakowało nam czegoś w odniesieniu do innych zespołów.

Twente wyrasta na jedną z ważniejszych drużyn w Holandii: mistrzostwo w 2010, wicemistrzostwo w 2009 i 2011…
Tak. Wykonywana praca przynosi bardzo dobre efekty i mimo zmian trenerów na przestrzeni ostatnich lat, zespół funkcjonuje znakomicie. Liczymy, że uda nam się utrzymać ten poziom i na stałe zagościć w czołówce. Jednak do tego potrzeba również trochę szczęścia.

W czym tkwi siła tej drużyny?
W tym, że jest to kolektyw, wewnątrz którego znajduje się kilka indywidualności zdolnych przesądzić o losach meczu. Ale przede wszystkim liczy się zespół jako całość, piłkarze, którzy pracują dla dobra drużyny. I my to mamy. Poza tym jesteśmy bardzo dobrze przygotowani pod względem fizycznym, co jest niezwykle istotne.

Taką indywidualnością jest Marc Janko?
Na pewno tak. To jest napastnik, który strzela dużo goli, jest silny, sprytny. To bardzo dobry zawodnik, który potrafi zrobić różnicę. Zresztą tak samo jak Luuk de Jong, który też jest bardzo skuteczny. Ale jak już wspomniałem, najważniejsza jest gra kolektywna.

Liga Europy jest dla Twente równie ważna jak Eredivisie?
Myślę, że mecze w Lidze Europy są dla nas nawet ważniejsze niż Eredivisie. Te rozgrywki są takim oknem na świat, można się pokazać, nabrać nowych doświadczeń. To jest bezcenne, a my nie gramy tam codziennie. Tymczasem w Eredivisie są 34 mecze. Jeśli powinie ci się noga, masz czas, by naprawić błędy. W Europie nie jest to możliwe.

Dokąd w tych rozgrywkach może zajść Twente?
Nie wiem, trudno to ocenić. Trzeba skupiać się na każdym kolejnym meczu, myśleć o fazie grupowej, a nie wybiegać w przyszłość, ale ta drużyna na pewno posiada duży potencjał.

Czy Twente ma lepszy skład niż PSV Eindhoven, który także gra w Lidze Europy?
Myślę, że personalnie są to porównywalne zespoły. Oba są silne, oba posiadają piłkarzy w pojedynkę zdolnych przesądzić o wyniku. PSV sprowadziło latem więcej zawodników niż nasz klub, ale obie drużyny są bardzo dobre.

Holenderskie kluby od dłuższego czasu nie potrafią zaznaczyć swojej obecności w Europie. Dlaczego tak się dzieje?
To proste. Nie jesteśmy w stanie rywalizować z ligą hiszpańską, włoską czy angielską, które są silniejsze od holenderskiej. Mamy bardzo mocną reprezentację, zdobyliśmy wicemistrzostwo świata, ale nasza piłka klubowa przeżywa kryzys.

Wszystko przez pieniądze.
Pieniądze też mają duże znaczenie. Masz pieniądze – możesz kupić najlepszych zawodników. Dlatego nie jest nam łatwo dotrzeć do finału Champions League czy Ligi Europy. Mam nadzieję, że ta sytuacja ulegnie zmianie, ale na pewno będzie to bardzo trudne, bo holenderskie kluby nie są zbyt bogate.

To dlatego holenderscy zawodnicy i trenerzy szukają pracy nawet w ligach, które do niedawna uchodziły za mało atrakcyjne. Tak jak Robert Maaskant, który od ponad roku trenuje Wisłę Kraków.
Tak. Znam Maaskanta i wiem, że jest znakomitym szkoleniowcem. Wykonał fantastyczną pracę w NAC Breda i w kilku innych klubach. Posiada ogromną wiedzę, doświadczenie. Uważam, że może zrobić też wiele dobrego dla polskiego futbolu.

Wie pan coś więcej na temat Wisły?
Nic. Przykro mi…

Ależ na pewno zna pan Kew Jaliensa!
Kew Jaliens! Oczywiście, że tak! Grał w AZ Alkmaar, gdzie razem pracowaliśmy. Byłem tam na stażu u Louisa van Gaala w trakcie kursu trenerskiego. Kew jest moim bardzo dobrym przyjacielem, a przede wszystkim znakomitym obrońcą. Bardzo szybki, silny, ma dobrze poukładane w głowie, posiada doświadczenie i mentalność zwycięzcy. Na pewno jest doskonałym wzmocnieniem.

To prawda, że miał propozycję z Wisły Kraków?
Kiedy?

Kilka lat temu, w 2007 czy 2008…
Nie... a przynajmniej ja nic na ten temat nie wiem… Dziękuję, że mi pani o tym mówi, bo nie miałem pojęcia, naprawdę. Wie pani więcej ode mnie! (śmieje się).

Przyjąłby pan wtedy tę ofertę?
Myślę, że tak. Jeśli byłaby interesująca, dlaczego nie? Ale to już przeszłość, teraz jestem trenerem…

Właśnie. Prowadzona przez pana drużyna, Jong FC Twente, po pięciu kolejkach jest na pierwszym miejscu w tabeli. Cztery zwycięstwa, jeden remis, 20 strzelonych goli. Nieźle.
Jestem bardzo zadowolony z moich zawodników, cieszą mnie te wyniki. Mam nadzieję, że utrzymamy tę formę, ponieważ mamy świetny zespół i ciężko pracujemy, by zdobyć mistrzostwo.

Ma pan jakieś propozycje pracy w roli pierwszego trenera?
Na razie nie, jednak myślę, że pojawią się po tym sezonie (śmieje się). Z Twente mam jeszcze dwuletni kontrakt, ale oczywiście, że marzy mi się praca pierwszego trenera w jakimś dobrym klubie, najlepiej zagranicznym.

Może zostanie pan następcą Pepa Guardioli w Barcelonie?
A czy jest trener, który o tym nie marzy?

Rozmawiała Barbara Bardadyn
27 września 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz