środa, 21 września 2011

ROBERTO SOLDADO




PRZEGLĄD SPORTOWY: Po trzech kolejkach ma pan na koncie pięć goli i razem z Leo Messim przewodzi w klasyfikacji strzelców. Zmierza pan po Trofeo Pichichi?
ROBERTO SOLDADO: Zacząłem rozgrywki bardzo dobrze, to prawda, ale sezon jest długi i na pewno przytrafią mi się gorsze mecze, gorsze momenty… Tytuł dla najlepszego strzelca byłby czymś fantastycznym, ale najważniejsze jest to, by moje gole służyły zdobywaniu kolejnych punktów.

Uda się podążać szaleńczym rytmem Messiego i Ronaldo?
Nie myślę o tym, bo ponad cele indywidualne stawiam dobro drużyny. I Messi, i Ronaldo są niesamowitymi piłkarzami, najlepszymi na świecie, wiem, że nie będzie łatwo dotrzymać im kroku na przestrzeni całego sezonu.

Wydawało się, że po dwóch kolejnych remisach w lidze i w Champions League Barcelona jest w kryzysie, ale mecz z Osasuną (8:0) rozwiał wszelkie wątpliwości.
Tak. Barcelona jest wielkim zespołem, który na naszych oczach pisze historię. I nikt nie może z tym polemizować. Myślę, że w ciągu całego sezonu zgubi naprawdę niewiele punktów, a te ostatnie remisy nie mają żadnego wpływu na ocenę tej drużyny, chociaż oczywiście potwierdzają one, że Barcelona nie jest niepokonana. Mam nadzieję, że zgubi punkty – i oby trzy – w środę na Mestalla.

Valencia, lider z kompletem punktów, może stawić czoła drużynie Pepa Guardioli?
O to właśnie się postaramy, ale wiemy jakie trudności możemy napotkać i jakimi narzędziami dysponuje Barcelona. Wyjdziemy na boisko, aby wygrać ten mecz, z ambicją i z pomocą naszych kibiców. Wiążemy z tym spotkaniem wielkie nadzieje.

Czego można oczekiwać po Valencii w tej kampanii?
Chcemy być w czołówce, walczyć do końca ze wszystkich sił w lidze, pucharze i w Champions League. W poprzednim sezonie zajęliśmy trzecie miejsce w lidze i dotarliśmy do 1/8 finału LM, teraz naszym wyzwaniem jest poprawienie tamtych wyników, chociaż zdajemy sobie sprawę, że będzie to skomplikowane.

Naprawdę sądzi pan, że uda się przełamać monopol Barcelony i Realu Madryt?
W ostatnich latach różnica między nimi i resztą drużyn wyraźnie się powiększyła, ale naszym celem jest walka o to, by cały czas utrzymywać z nimi kontakt (w zeszłym sezonie różnica między Valencią i Realem na mecie wyniosła 21 punktów – przyp. red.). Valencia już kilka lat temu udowodniła, że może ich pokonać, mimo że nasz klub posiada znacznie mniejszy budżet. Potrzebna jest tylko pokora i wytężona kolektywna praca.

Prezydent Sevilli, Jose Maria del Nido, twierdzi, że liga hiszpańska jest gorsza niż liga szkocka. Podziela pan tę opinię?
Cóż, to oczywiste, że dla rozgrywek nie jest dobrze gdy istnieją tak ogromne różnice finansowe. Oni każdego roku sprowadzają najlepszych zawodników świata, co sprawia, że innym jest dość trudno zbliżyć się do ich poziomu. Nieliczne słabe punkty, które mogą się u nich pojawić, korygują dzięki pieniądzom. Obie drużyny mają wielkich piłkarzy, ale my też posiadamy silny zespół. Ostatnie potknięcia Barcelony i Realu pokazują, że można z nimi wygrać. I w środę zrobimy wszystko, by tak się stało także na Mestalla.

Jest w lidze hiszpańskiej jakiś napastnik, którego pan podziwia?
Nie będę zbyt oryginalny. To Leo Messi. Myślę, że on znajduje się stopień wyżej niż wszyscy inni piłkarze na świecie. Poza jego wielkimi umiejętnościami bardzo podoba mi się jego wizerunek skromnego człowieka.

Rozmawiała Barbara Bardadyn
19 września 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz