niedziela, 30 maja 2010

MAURO SILVA





PRZEGLĄD SPORTOWY: Która reprezentacja jest silniejsza: Brazylii czy Hiszpanii?

MAURO SILVA: Obie są bardzo mocne. Brazylia to drużyna z ogromną tradycją, historią, z pięcioma tytułami na koncie. Poza tym znów jest na czele rankingu FIFA. Z kolei reprezentacja Hiszpanii prezentuje w tej chwili najpiękniejszy futbol na świecie, wygrała EURO, zakwalifikowała się na mundial nie przegrywając ani jednego meczu. Dlatego obie są bardzo silne i dla mnie obie są w równym stopniu faworytami. Chciałbym, aby spotkały się w finale.

PS: To samo mówi Vicente del Bosque. Bardzo chciałby zagrać w finale z Brazylią.
Mam nadzieję, że tak będzie. Byłaby to piękna próba sił.

PS: Zespół Dungi posiada jakieś słabe punkty?
Każda reprezentacja ma mocne i słabe strony. Jako Brazylijczyk nie powinienem mówić o tych słabych, bo ktoś mógłby na tym skorzystać… Generalnie to jest bardzo mocna drużyna, w której jest ogromna rywalizacja. Na przykład na pozycji lewego obrońcy może grać Gilberto z Cruzeiro i Michel Bastos z Olympique Lyon, ale nie wiadomo jeszcze który z nich będzie podstawowym zawodnikiem. Prawdopodobnie Bastos, który grał w ostatnich meczach. Niemniej cały czas jest to pozycja otwarta.

PS: Ale jest możliwe, że na lewej obronie zagra Dani Alves.
Tak. Jeśli Dunga zobaczy na treningach, czy już w pierwszych meczach na mundialu, że ani Bastos, ani Gilberto, nie spełniają jego oczekiwań, prawdopodobnie zagra tam Alves. Jednak Dunga ma też pomysł, by Dani grał na prawej stronie, ale przed Maiconem. Alves jest piłkarzem, który absolutnie powinien grać w podstawowym składzie reprezentacji i nie ważne czy będzie to lewa obrona, czy prawa pomoc.

PS: Maicon jest obecnie najlepszym prawym obrońcą na świecie?
Jest bardzo dobry, ale czy najlepszy? To samo mogę powiedzieć o Danim Alvesu... Na pewno jest w gronie dwóch, trzech najlepszych na świecie. Trzy tytuły, które zdobył w tym roku z Interem dodatkowo go podbudowują. Zresztą nie tylko jego, ale także Lucio i Julio Cesara.

PS: Jak postrzega pan Kakę?
Bardzo mnie martwi. Kaka fizycznie nie czuje się dobrze, a przecież jest to kluczowy piłkarz reprezentacji. Jego pierwszy sezon w Realu nie był zbyt udany, borykał się z problemami natury zdrowotnej. Na zgrupowanie przyjechał kontuzjowany i tak naprawdę nie wiadomo, w jakim jest stanie i czy będzie gotowy w stu procentach na turniej. Jego forma bardzo niepokoi, ponieważ brakuje w reprezentacji piłkarza, który może wykonywać równie dobrą, ofensywną pracę jak on.

PS: Nadal jest gwiazdą drużyny, czy może jednak Luis Fabiano wysuwa się na pierwszy plan?
Kaka to wielki piłkarz, Luis Fabiano także jest bardzo ważnym graczem. Ale również Julio Cesar. Nigdy nie mówi się o bramkarzach, a to nadzwyczajny zawodnik. Dla mnie, obok Ikera Casillasa, najlepszy bramkarz świata. Podobnie Lucio. Fenomenalny piłkarz. Do dziś nie mogę zrozumieć, dlaczego Louis van Gaal pozwolił mu odejść z Bayernu. Dlatego nie jestem pewien czy gwiazdą nadal jest Kaka. Owszem jest to piłkarz o największym prestiżu, ale w kadrze są też inne, bardzo ważne postaci.

PS: Zaskoczył pana brak powołania dla Alexandre Pato, Ronaldinho i Adriano?
Absolutnie nie. Dunga powoływał ich swego czasu, ale ich występy w reprezentacji były dalekie od oczekiwań. Trener już kilka miesięcy temu stworzył grupę piłkarzy, do których ma ogromne zaufanie i których ostatecznie powołał na mundial. Jedynym z całej trójki, który rzeczywiście powinien pojechać do RPA, ale nie został powołany ze względu na swoje zachowanie, jest Adriano. Mimo że w ostatnich miesiącach był w kadrze, to jednak w ostatniej chwili Dunga z niego zrezygnował. Adriano zaczął stwarzać problemy, nie pojawiał się na treningach Flamengo. Sam jest sobie winny. A jeśli chodzi o Pato i Ronaldinho, od dawna jasne było, że na mundial nie pojadą.

PS: Ronaldinho powiedział, że nie będzie nawet oglądał turnieju w telewizji.
I wcale mu się nie dziwię. Po tylu latach gry, poświęcenia, usiąść na kanapie przed telewizorem i oglądać swoich kolegów, to jest bardzo trudne. To wręcz ogromne cierpienie. Ale takie jest życie. Ronaldinho, obok Ronaldo, byli najlepszymi piłkarzami świata. Czas leci bardzo szybko i nim człowiek zda sobie z tego sprawę, okazuje się, że nie jest w stanie już grać na tak wysokim poziomie. Najpierw odsuwa się go od reprezentacji, później musi zostawić też piłkę klubową. Trzeba to sobie powoli uzmysławiać i przyzwyczajać się do tego. Niemniej rozumiem Ronaldinho. Bardzo go podziwiam i jako człowieka, i jako piłkarza. To dobry chłopak.

PS: Adriano opuszcza Flamengo i wraca do Włoch. To dobra decyzja?
Myślę, że tak. Problem Adriano tkwi w jego głowie, w jego psychice, podłożu emocjonalnym. Ostatnio miał bardzo dużo problemów. Odszedł z Interu, grał w São Paulo, we Flamengo, teraz przechodzi do AS Roma. Adriano ma ogromny potencjał, to bardzo utalentowany piłkarz, ale musi zdać sobie sprawę, że kariera sportowca jest dość krótka i ten czas trzeba wykorzystać do maksimum. On sprawdzi się w każdej drużynie, ale pod warunkiem, że będzie miał głowę na karku.

PS: A Ronaldo? Ostatnio powiedział, że koniec jego kariery jest bardzo bliski.
Uwielbiam go i bardzo podziwiam. To wspaniały człowiek. Myślę, że każdy piłkarz powinien wyczuć moment, w którym powinien się wycofać. Jeśli Ronaldo uważa, że jego problemy zdrowotne są na tyle poważne, że uniemożliwią mu dalszą grę na dobrym poziomie, zakończenie kariery jest najlepszym co może zrobić. Nie powinien ryzykować. Kibice na pewno go zrozumieją, mając w pamięci wszystko to, co uczynił dla futbolu i ile radości nam dostarczył.

PS: Wróćmy do reprezentacji. Brazylijczycy żądali, by Dunga zabrał na mundial Neymara i Paulo Henrique Ganso, dwóch młodych piłkarzy Santosu…
To jest zupełnie normalne, że Brazylijczycy proszą, żądają, a to co robi Dunga to już inna sprawa. W Brazylii nikt nie ma wątpliwości, selekcjoner pewnie też, że Neymar i Paulo Henrique będą wielkimi piłkarzami i że mają przed sobą wspaniałą przyszłość w reprezentacji. Ale na to trzeba czasu. To nie to samo grać w Santosie, wyróżniać się w Campeonato Paulista i występować w koszulce reprezentacji Brazylii, jednej z najważniejszych na świecie, na której spoczywa ogromna presja. Mam duże wątpliwości, czy ich postawa w Santosie przełożyłaby się na grę w drużynie narodowej. Weźmy przykład Ronaldo. Był ze mną na mundialu w USA w 1994 roku. Podstawowymi napastnikami byli wówczas Bebeto i Romario, ich zmiennikami Müller i Viola. Ronaldo nie grał, ponieważ nie był przygotowany na udział w takim turnieju. A proszę spojrzeć, czego dokonał później i jak ważny był dla reprezentacji. Dlatego nie jest to takie proste. Dunga, nie mogąc wcześniej wypróbować piłkarzy Santosu, nie miał żadnej pewności, jak będą się spisywać w reprezentacji.

PS: Czy Neymar rzeczywiście może zostać nowym Pele?
To jest dość skomplikowane. Pele to prawdopodobnie najlepszy piłkarz w historii futbolu. Neymar jest dopiero na początku swojej drogi, choć na pewno spełnia warunki, by zostać naprawdę kimś. Zresztą to samo mówiło się o Robinho czy Ronaldinho, dlatego jest zdecydowanie za wcześnie, by dokonywać takich porównań. Pele strzelił blisko 1300 goli, ma na koncie trzy tytuły mistrza świata.
Mam nadzieję, że Neymar będzie nowym fenomenem brazylijskiej piłki, ale ma przed sobą jeszcze długą drogę.

PS: Widzi go pan w jednej z silnych lig europejskich?
Wcześniej czy później na pewno trafi do Europy. Jednak wszyscy wiemy co stało się z Robinho w Realu Madryt. Podaję przykład Robinho, ponieważ obaj są fizycznie podobni i obaj zaczynali w Santosie. Czasem mam wątpliwości, co jest najlepsze dla takich młodych piłkarzy. Doskonały jest przykład Ronaldo, który zaczynał w lidze holenderskiej, gdzie nie ma dużej presji i dopiero kiedy był lepiej przygotowany fizycznie i psychicznie trafił do FC Barcelona. Podobnie Ronaldinho, który z Brazylii wyjechał do Paris Saint-Germain, dobrego francuskiego klubu, ale któremu nie towarzyszy tak duża presja jak w Realu Madryt czy FCB. Dlatego mam obawy, czy tak młody chłopak jak Neymar czy Paulo Henrique, który również jest znakomitym piłkarzem, powinien od razu iść do klubu z najwyższej półki.

PS: Dunga niemal na każdym kroku jest krytykowany, a to za styl, a to za piłkarzy, których powołał i których nie powołał. Czy tak krytyka jest uzasadniona?
Krytyka wobec selekcjonerów stała się już częścią naszej kultury. Trener reprezentacji siatkarzy Bernardo Rezende powtarza zawsze, że najważniejszym sportem w Brazylii jest siatkówka. Futbol nie jest sportem, lecz czymś, co posiada zupełnie inny wymiar. My nie mamy jednego selekcjonera, ale 190 milionów. Tutaj wszyscy mają swoje zdanie i żyją w przekonaniu, że są piłkarskimi ekspertami. A zatem krytyka jest czymś zupełnie normalnym. Krytykowany jest Dunga, krytykowany był Parreira, Scolari i ich poprzednicy. Ja uważam, że Dunga podejmuje bardzo słuszne decyzje, wie, co robi, wie, co jest najlepsze dla reprezentacji. On ma ogromne doświadczenie jako piłkarz, także w drużynie narodowej.

PS: Ale brakuje mu właśnie doświadczenia w roli trenera. Czy to może działać na niekorzyść?
To jest kwestia dyskusyjna. Owszem, można mówić, że brakuje mu doświadczenia, ale Dunga doskonale wie czym jest presja w reprezentacji. On wie co znaczy grać i być kapitanem Brazylii. Nie jest to łatwe. A Beckenbauer? Też brakowało mu doświadczenia, a jakim był znakomitym trenerem! Dunga z reprezentacją pracuje już prawie cztery lata. Wygrał Copa America, Puchar Konfederacji, Brazylia awansowała na mundial z pierwszego miejsca w grupie. Jego dotychczasowe osiągnięcia są imponujące, dlatego nie wolno kwestionować jego pracy. Jeśli w RPA drużyna będzie grała źle, wówczas krytyka wobec niego i jego braku doświadczenia będzie zasadna.

PS: Jest duża presja w Brazylii?
Ogromna. Chyba największa na świecie. To jest wręcz szaleństwo. Dla Brazylijczyków nie liczy się drugie miejsce. Ważne jest tylko zwycięstwo. To jest niezwykle gorący temat. Teraz nie mówi się o niczym innym jak tylko o futbolu i mundialu. I każdy ma swoje zdanie.

PS: Potrafi pan wyjaśnić, co stało się z reprezentacją Brazylii na mundialu w 2006 roku?
Drużynie zaszkodziła wielka euforia wśród kibiców i zbytnia pewność siebie. Poza tym na treningach reprezentacji za każdym razem pojawiało się mnóstwo fanów, dziewczyny obściskujące Ronaldinho… Wszystko wymknęło się spod kontroli. Dlatego trzeba bardzo uważać na słowo „faworyt”.

PS: Czy Argentyna z Diego Maradoną może być groźnym rywalem?
Argentyna zawsze jest groźna. Jeśli miałbym wybrać jedną drużynę, przeciwko której nie chciałbym grać, wskazałbym Argentynę. Na pewno, razem z Anglią i Hiszpanią, jest w gronie faworytów.

PS: Leo Messi czy Cristiano Ronaldo?
Porównania są trudne, tak jak ocena czy lepszy jest Mozart, czy Beethoven. Dla mnie obaj są najlepszymi piłkarzami świata, jednak przyznaję, że bardziej podoba mi się Messi. Jego ostatni sezon w FC Barcelona był imponujący. Jedyny problem polega na tym, że obaj grają fenomenalnie w klubach, a na poziomie reprezentacji już nie. Mam nadzieję, że podczas mundialu to się zmieni.

Rozmawiała Barbara Bardadyn
Maj 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz