piątek, 15 października 2010

EDMILSON




PRZEGLĄD SPORTOWY: Komentował pan dla Barςa TV wrześniowy mecz reprezentacji Brazylii z rezerwową drużyną Barcelony (3:0). Jakie wrażenie wywarł na panu zespół Mano Menezesa?
EDMILSON: To bardzo młoda drużyna, stworzona z zawodników o wysokich umiejętnościach i głodnych sukcesu. Dla trenera jest to nowe doświadczenie. Reprezentacja na pewno musi być perfekcyjnie przygotowana, abyśmy nie musieli wstydzić się na mundialu w 2014 roku, który organizujemy w Brazylii. Z tego co widzę, początek jest bardzo obiecujący.

PS: Czyli reprezentacja Canarinhos jest w dobrych rękach?
Tak. Mano rozpoczął od przebudowy drużyny. W pierwszych meczach nie wystąpili piłkarze, którzy grali na mistrzostwach światach, ale Maicon, Lucio i Julio Cesar na pewno wrócą do kadry, z kolei tacy zawodnicy jak Lucas, Pato czy Coutinho mają duże szanse, by wystąpić na następnym mundialu.

PS: Na mecze z Iranem i Ukrainą selekcjoner powołał pięciu zawodników, którzy byli w RPA: Nilmara, Robinho, Ramiresa, Thiago Silvę i Dani Alvesa. Sądzi pan, że wszyscy dotrwają w kadrze do 2014 roku?
W przypadku reprezentacji Brazylii jest to bardzo trudne. Mamy tak wielu znakomitych piłkarzy… To, że ktoś został powołany dwa, trzy razy, nie gwarantuje, że wystąpi na mundialu. Jest ogromna konkurencja. Ja byłem w reprezentacji przez siedem lat i zawsze musiałem ciężko trenować i ostro walczyć o swoje miejsce. Dlatego każdy piłkarz, który otrzymuje powołanie musi dawać z siebie wszystko i na treningach, i podczas meczów, aby mógł liczyć na kolejne telefony od selekcjonera.

PS: Ale takim zawodnikom jak Lucio, Maicon czy nawet Kaka, będzie trudno zagrać na kolejnym mundialu.
Za wcześnie, by to stwierdzać. Jeśli będą w bardzo dobrej formie i jeśli znajdzie się dla nich miejsce, mogą dać bardzo wiele naszej drużynie. Jestem za tym, by powoływać zawodników, którzy w danym momencie prezentują się najlepiej. Poza tym cała trójka ma wspaniałą przeszłość w reprezentacji i jeżeli będą cały czas grać na wysokim poziomie, nie widzę powodu, dla którego mieliby nie grać w drużynie narodowej na tak ważnym turnieju.  

PS: Ronaldinho mówi, że chciałby wystąpić na mundialu w 2014 i 2018 roku.
Wszystko zależy tylko od niego. On ma pełne zaufanie Brazylijczyków, jest uwielbiany. Jeśli utrzyma formę i będzie grał regularnie w klubie, czemu nie?

PS: Co sądzi pan o parze stoperów: Thiago Silva-David Luiz?
Obaj są bardzo młodymi obrońcami, ale jak na swój wiek już bardzo doświadczonymi. Obaj grają w ważnych europejskich klubach (Thiago – Milan, Luiz – Benfica – przyp. red.). Jednak ja cały czas trzymam się znakomitego duetu Lucio-Juan, którzy rozumieli się fantastycznie i byli ostoją defensywy. Mano Menezes próbuje teraz na tych pozycjach Thiago i Davida, którzy mają przed sobą wielką przyszłość, są bardzo silni fizycznie. Zobaczymy jak ułoży się ich współpraca, ale mam nadzieję, że wykorzystają swoją szansę.

PS: Filipe Luis czy Marcelo?
W tym momencie na pewno wybieram Marcelo, ponieważ Filipe Luis przez bardzo długi czas leczył kontuzję, dopiero teraz wrócił do gry, ale też jest bardzo dobrym zawodnikiem. Trenera na pewno czeka duży ból głowy z obsadą pozycji lewego obrońcy, bo jest jeszcze Andre Santos.

PS: Największą gwiazdą brazylijskiego futbolu jest w tej chwili Neymar, jednak jego zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Ostatnio zwymyślał trenera i doprowadził do jego zwolnienia…
Cóż… na boisku jest to piłkarz zjawiskowy, o ogromnym potencjale, świetnie wyszkolony technicznie. Ale, jak w przypadku większości młodych osób, czasem postępuje niewłaściwie, popełnia błędy. Życie nauczy go pokory, pozwoli dojrzeć. Po ostatnich wydarzeniach pracownicy Santosu zwracają na niego jeszcze większą uwagę. Jestem pewien, że będzie wielkim piłkarzem i że przed nim jeszcze duże sukcesy i w klubie, i w reprezentacji.

PS: Skoro w Brazylii nie potrafią sobie z nim poradzić, może lepiej byłoby gdyby grał w Europie, gdzie słynący z twardej ręki trenerzy nauczyliby go pokory.
Ale w Brazylii również są tacy trenerzy, takim był pracujący w Santosie Dorival Junior. Zresztą podobne rzeczy mogłyby się zdarzyć w Saragossie, w Barcelonie czy Madrycie. Wszystko zależy od charakteru. Neymar nie jest przygotowany do gry w Europie, dlatego lepiej, by został w kraju. Poza tym on za wszystkie swoje występki musiał zapłacić. Uważam, że potrzebuje trochę więcej czasu, musi dojrzeć, być przygotowanym, by triumfować w Europie.

PS: A Paulo Henrique Ganso?
To zawodnik o zupełnie odmiennym charakterze niż Neymar. Jeśli chodzi o charakterystykę piłkarską znakomicie czuje się grając jako cofnięty napastnik albo pomocnik, zalicza mnóstwo asyst. Mimo że jest bardzo młody, widać u niego boiskową dojrzałość. Wielki piłkarz. Szkoda, że przytrafiła mu się ciężka kontuzja kolana, ponieważ przez to straci połowę sezonu.

PS: Mano Menezes odkurzył jogo bonito, jednak niektórzy uważają, że reprezentacja nadal powinna prezentować futbol pragmatyczny, który preferował Dunga.
Każdy trener ma swoją filozofię. Dunga wykonał w reprezentacji wspaniałą pracę. Wygrał Copa America i Puchar Konfederacji, zabrakło mu tylko szczęścia na mundialu. Być może nie dysponował odpowiednimi piłkarzami, by grać ładnie. Mano rzeczywiście wprowadził sporą zmianę, ale tę filozofię jogo bonito zaszczepił tylko w reprezentacji, bo pamiętam, że w Corinthians w ważnych meczach wystawiał nawet trzech defensywnych pomocników.

PS: Gdyby dziś Canarinhos zagrali z Argentyną, kto by zwyciężył?
Trudno powiedzieć. W ostatnich meczach zawsze wygrywała Brazylia, chociaż teraz wcale nie musiałaby być lepsza od Argentyny. Pewne jest jedno: byłby to znakomity mecz, bo nasze konfrontacje są zawsze pełne emocji, zaciętej walki od pierwszej do ostatniej minuty.

PS: Czy Real Saragossa to ostatni klub w pana karierze?
Nie wiem. Mam kontrakt do czerwca 2011, ale chciałbym pograć jeszcze rok dłużej. Dopóki będę miał motywację, by wstać rano i pójść na trening, dopóki futbol będzie sprawiał mi radość, dopóty będę grał.

PS: Chciałby pan jeszcze pograć w Brazylii?
W zeszłym roku występowałem w Palmeiras, jednak nie wspominam dobrze tego czasu. Walczyliśmy o mistrzostwo, ale pod koniec roztrwoniliśmy przewagę i ostatecznie zajęliśmy piąte miejsce w lidze. Poza tym miałem też problemy osobiste. Otrzymałem propozycję z Saragossy i zdecydowałem się wrócić do Hiszpanii. Często robię różne plany, ale ich realizacja zależy od Boga. Jeśli pojawiłaby się jakaś ciekawa oferta, na pewno wrócę.

PS: Do São Paulo?
Niewykluczone.

PS: Jest pan zaskoczony układem sił w Primera Division?
To jest dopiero początek sezonu, nie można niczego wyrokować. Zresztą wiedziałem, że ten sezon będzie zupełnie inny niż ubiegły, że nie będą rządzić Barcelona i Real Madryt. Widać było, ze pozostałe drużyny także były dobrze przygotowane i na razie to się potwierdza. Trzeba zaczekać do listopada, grudnia, aby stwierdzić, czy Real i Barςa będą walczyć o mistrzostwo.

PS: Czy rywale już wiedzą w jaki sposób należy grać z FCB i jak pokonać ten zespół?    
Porażka i remis na Camp Nou to były takie mecze, które zawsze mogą się przytrafić. Dziś nie ma już drużyn niepokonanych. Barςa nadal wyznaje tę samą filozofię gry. Nawet w zremisowanym spotkaniu z Mallorką stworzyła sobie mnóstwo okazji do zdobycia goli, ale udało się strzelić tylko jednego. To kwestia szczęścia.

PS: Zgodzi się pan, że drużyną, która gra najlepiej jest Valencia?
Cały czas uważam, że zdecydowanie ładniej gra Barcelona, a Valencia jest po prostu skuteczniejsza.

PS: Barςa zajmuje szczególne miejsce w pana sercu?
Nie. Mam sentyment do wszystkich drużyn, w których grałem, do ludzi z nimi związanych. Nie powiem złego słowa ani o Barcelonie, ani o Olympique Lyon.

PS: Czy te cztery sezony spędzone w Lyonie to najlepszy okres pańskiej kariery?
Każdy rok był ważny. Wtedy byłem bardzo młody, działo się wiele rzeczy, zdobywałem tytuły. Ale czas spędzony w Barcelonie również wspominam bardzo dobrze. W 2006 wygrałem mistrzostwo kraju i Champions League. Dzięki dobrej grze w Lyonie mogłem też odnieść sukces w Hiszpanii.

PS: Pamięta pan jeszcze Jacka Bąka, z którym grał we Francji?
Jacek? Oczywiście, że tak!

PS: Ostatnio w jednym z magazynów znalazła się jego „11” wszechczasów. W obronie umieścił pana wraz z Cafu, Franco Baresim i Roberto Carlosem.
Naprawdę? To bardzo miłe. Spędziłem z nim dwa czy trzy sezony. Kiedy trafiłem do Lyonu, on grał tam już od kilku lat. Był znakomitym obrońcą, o ogromnych umiejętnościach.

PS: Mówi, że zabierał mu pan miejsce w składzie.
Po prostu byłem wtedy w dobrej formie, to był ważny moment mojej kariery. Mieliśmy wielki zespół, zdobyliśmy trzy mistrzostwa z rzędu. Każdy dawał z siebie maksimum.

Rozmawiała Barbara Bardadyn
Październik 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz