poniedziałek, 30 sierpnia 2010

CHRISTO STOICZKOW


PRZEGLĄD SPORTOWY: Z FC Barcelona wygrał pan ostatni Puchar Europy w 1992 roku. Pamięta pan jeszcze tamten mecz finałowy?
CHRISTO STOICZKOW: Oczywiście, że tak. Graliśmy z Sampdorią i zwyciężyliśmy 1:0 dzięki bramce Ronalda Koemana w dogrywce. To było bardzo ważne spotkanie. Barca zdobyła wówczas swój pierwszy w historii Puchar Europy, trofeum niezwykle istotne dla klubu. Poza tym w tamtym roku zdobyliśmy również mistrzostwo kraju. To właśnie wtedy narodziła się ta Barca, która dziś gra tak spektakularnie. Zresztą od tamtego czasu udało się powtórzyć ten wyczyn dwa razy.

PS: Ale już w nowej formule i pod nazwą Champions League.
Tak. Te współczesne rozgrywki Ligi Mistrzów są o wiele łatwiejsze. Dawniej bardzo trudno było dotrzeć do finału. Wystarczyło przegrać jeden mecz i już się odpadało. Teraz jest inaczej, ponieważ uczestniczą w nich także drużyny, które zajmują dalsze miejsca w lidze. Skoro jest to Liga Mistrzów, to powinni w niej grać wyłącznie mistrzowie. A w ten sposób do finału może awansować nawet drużyna, która zajęła trzecie czy czwarte miejsce w lidze.

PS: Czy w takim razie te rozgrywki straciły swój prestiż?
Uważam, że tak. Utraciły prestiż i poszły zdecydowanie w stronę komercji. Ale z punktu widzenia kibica jest to bardzo dobre, bo rozgrywa się znacznie więcej meczów. Jednak moim zdaniem teraz jest zdecydowanie za dużo drużyn. Poza tym w Champions League mogą grać zespoły, które nigdy nie były mistrzami w swoim kraju, a na przykład drużyny z mniejszych, uboższych państw, które wygrały swoje ligi – już nie. Na przykład Lewski Sofia czy CSKA Sofia, który jest 31-krotnym mistrzem Bułgarii nigdy nie grał w Lidze Mistrzów. Uważam, że to niesprawiedliwe.

PS: Właśnie dlatego szef UEFA, Michel Platini, wprowadził zmiany, aby pomóc w awansie do fazy grupowej drużynom z takich krajów, jak Bułgaria czy Polska…
No tak, ale wcześniej trzeba rozegrać sześć meczów fazy wstępnej! To jest bardzo trudne. Praktycznie niemożliwe. Ile takich drużyn awansuje? Jedna, może dwie. W tym roku udało się Żilinie, która zagra w Lidze Mistrzów po raz pierwszy. I bardzo dobrze. Ja jednak uważam, że mistrz każdego kraju powinien automatycznie mieć zapewniony awans do fazy grupowej i to nie tylko drużyny z Anglii, Francji, Hiszpanii czy Niemiec, jak jest do tej pory, ale także z mniejszych państw z Europy Środkowej. Ale niestety w grę wchodzą punkty w rankingu UEFA.

PS: Czyli postuluje pan, by znów wrócić do dawnego systemu?
To byłoby najuczciwsze.

PS: A pozostałe drużyny?
Te, które zajmują niższe miejsca w lidze o awans powinny walczyć między sobą. Takie jest moje zdanie.

PS: Pomówmy chwilę o FC Barcelona. W tym roku Katalończycy znów trafili do bardzo łatwej grupy: z Panathinaikosem, FC Kopenhaga i Rubinem Kazań…
Tylko tak się wydaje. Futbol nie jest łatwy. Proszę pamiętać, że w ubiegłym roku w fazie grupowej Barca też grała z Rubinem Kazań i przegrała na swoim stadionie. Nie ma już łatwych rywali. Dlatego trzeba być maksymalnie skoncentrowanym od pierwszej do 90. minuty. Ale to oczywiste, że FCB jest faworytem tej grupy, zresztą zawsze dociera bardzo daleko w Lidze Mistrzów. A mając tak znakomity zespół, doskonale przygotowany, jestem spokojny o to, że znajdzie się w finale. Poza tym odbędzie się on na Wembley, na tym samym stadionie, na którym my zdobyliśmy Puchar Europy w 1992 roku. W zeszłym sezonie się nie udało, w tym na pewno.

PS: Aktualny mistrz Europy, Inter Mediolan, może ponownie zagrać w finale?
Uważam, że ma na to duże szanse. To jest przecież ten sam zespół, zgrany, świetnie przygotowany, ze świetnymi piłkarzami. Rafa Benitez też jest znakomitym szkoleniowcem, który wygrał już Champions League z Liverpoolem.

PS: Kto jeszcze znajduje się w gronie pańskich faworytów?
Jak zawsze Chelsea, która ostatnio jest niezwykle silną drużyną. Trudno będzie ją zatrzymać. Manchester United, Olympique Lyon – mimo że w lidze wiedzie im się bardzo źle, to w Europie radzą sobie nieźle.

PS: A Real Madryt, który od sześciu lat nie może przebrnąć przez 1/8 finału?
O Realu wolę się nie wypowiadać.

PS: Jose Mourinho jest raczej symbolem sukcesu…
Tak, to wspaniała postać w piłce nożnej, doskonały trener, który ze wszystkimi swoimi drużynami odnosił wielkie sukcesy, zdobywał Ligę Mistrzów, ale o Realu nie mówię.

PS: To porozmawiajmy jeszcze o pana ukochanej drużynie. Czy ten zespół ma jakieś słabe punkty?
Uff… wiadomo, że zawsze jest coś do poprawienia. Pep Guardiola jest trenerem słynącym z perfekcji. Zdarza się, że jego zespół wygrywa wysoko, a on jest niezadowolony. Zawsze dba o to, by wyeliminować różne błędy, udoskonalić pewne elementy gry. I to jest logiczne i normalne.

PS: Dla Barcelony ważniejsza jest liga czy Champions League?
Są to zupełnie odmienne rozgrywki. W lidze zawsze możesz się potknąć i później to nadrobić. W pucharach nie ma na to szans, zwłaszcza począwszy od 1/8 finału, gdzie jeden błąd może kosztować bardzo wiele. Ale Guardiola w równym stopniu będzie walczył i o ligę, i o Champions League, i o Puchar Króla. Nie będzie to łatwe, ale nikt w Barcelonie nie odpuści żadnych rozgrywek.

PS: To dobrze, że z klubu odszedł Zlatan Ibrahimović?
Nie wiem. Nie byłem w szatni Barcy, nie wiem co tam się działo, jak wyglądały relacje Ibrahimovicia z pozostałymi. Jedno jest pewne: to wielki piłkarz, który zrobił bardzo wiele dla tego klubu i który ma również znaczy udział w zdobyciu mistrzostwa kraju. Ale na pewno miał trudności z przystosowaniem się.

PS: Sprowadzenie Javiera Mascherano to dobre posunięcie?
Znakomite. Bardzo wspierałem jego transfer i cieszę się, że trafił na Camp Nou. Uważam, że Javier to fenomenalny piłkarz, typ walczaka, którzy wniesie bardzo wiele do gry FCB i dodatkowo zwiększy rywalizację, bo na tej pozycji Barca ma przecież jeszcze Busquetsa, Adriano, Keitę…

PS: Barςa jest silniejsza niż rok temu?
Na pewno jest w stanie wygrać Champions League.

Rozmawiała Barbara Bardadyn
Sierpień 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz