niedziela, 14 listopada 2010

CHRIS WONDOLOWSKI




PRZEGLĄD SPORTOWY: Dzwonił już do pana Bob Bradley, trener reprezentacji USA?
CHRIS WONDOLOWSKI: Jeszcze nie, cały czas czekam na telefon (śmieje się). Ale wiem, że oglądał mnie w kilku ostatnich meczach. Gra w reprezentacji byłaby dla mnie wielką sprawą i ogromnym wyróżnieniem. Przyznam, że nie mogę się doczekać.

PS: Zasłużył pan na to jak nikt inny. Tytuł najlepszego strzelca MLS mówi sam za siebie.
Dziękuję. To był dla mnie naprawdę udany sezon, nie mogłem wymarzyć sobie lepszego. Ale to oczywiście zasługa całej drużyny. Bez chłopaków sam niczego bym nie zdziałał, a Earthquakes ma naprawdę znakomitych zawodników. Z nimi zdecydowanie łatwiej przychodzi zdobywanie goli.

PS: A jeszcze w ubiegłym sezonie był pan tylko rezerwowym, najpierw w Huston Dynamo, później w San Jose Earthquakes.  
To prawda, nie szło mi najlepiej. Myślę, że dojrzałem jako piłkarz, stałem się mocniejszy zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. Ciężko pracowałem.

PS: Dostał pan już jakieś propozycje z innych klubów? Może z Europy?
Nie, jeszcze niczego nie otrzymałem, ale nie ukrywam, że bardzo chciałbym grać w Europie. Tam w końcu są najmocniejsze ligi, najlepsi piłkarze. To moje wielkie marzenie.

PS: Jakaś konkretny kierunek?
Nie zastanawiałem się nad tym. Niemcy, Anglia, Hiszpania, Włochy… kto wie? Ale moim ulubionym klubem jest Tottenham. Mój tata jest ich wiernym kibicem, dlatego mogę powiedzieć, że wychowałem się na tym klubie, odkąd pamiętam oglądam ich mecze, a teraz śledzę także poczynania w Champions League.

PS: Ma pan szansę występować przeciwko byłym gwiazdom europejskiego futbolu, jak David Beckham, Fredrik Ljungberg, Thierry Henry czy Rafa Marquez. Co wnieśli do ligi amerykańskiej?
Na pewno dzięki nim MLS stała się bardziej popularna, przyciąga więcej kibiców, a z drugiej strony jest to też pewna nobilitacja, że tacy piłkarze wybierają właśnie kierunek amerykański.

PS: Ale dla nich jest to sportowa emerytura. Thierry Henry w 12 meczach New York Red Bulls strzelił tylko dwa gole.
Zgadza się. Ale jest to potwierdzenie tego, że MLS wcale nie jest łatwą ligą, a wiem, że taka opinia pokutuje w Europie. Przykład Henry’ego potwierdza, że tutaj nie da się wejść do drużyny i od razu seryjnie zdobywać goli, jak robił to w Arsenalu czy w Barcelonie.

PS: Wie pan coś o polskim futbolu, o naszych piłkarzach?
Jasne! Kojarzę wielu Polaków z występów w Champions League, a śledzę te rozgrywki z ogromną uwagą. Wiem też, że w 2012 roku Polska będzie współorganizować mistrzostwa Europy.

PS: Oglądał pan październikowy mecz Stany Zjednoczone – Polska?
Tak. I uważam, że polska drużyna zagrała bardzo dobre spotkanie, dwukrotnie doprowadziła do wyrównania, jednak zabrakło szczęścia, by zwyciężyć. Był to świetny mecz w wykonaniu obu zespołów.

PS: Jednak reprezentacja Polski nie wygrała od siedmiu miesięcy i na ogół prezentuje się bardzo przeciętnie.
Mogę mówić tylko na podstawie tego, co zobaczyłem w meczu z USA. Uważam, że jest to silna drużyna, z potencjałem, z wieloma młodymi zawodnikami, którzy bardzo mi się podobali. Być może brakuje im jeszcze doświadczenia w meczach na takim szczeblu i stąd brak wygranych… Mimo to jestem pewien, że na EURO wypadną bardzo dobrze.

PS: A gdyby zadzwonił do pana selekcjoner reprezentacji Polski, co by pan odpowiedział?
Hmm… Mogłaby to być ciekawa opcja, którą na pewno poważnie bym przemyślał. Moi dziadkowie pochodzą z Polski, opowiadali mi o historii waszego kraju, o różnych wydarzeniach, więc nie jest tak, że o Polsce nic nie wiem.

PS: Ale zastanawiał się pan kiedykolwiek nad możliwością gry dla Polski?
Tak, poruszaliśmy tę kwestię w naszej rodzinie. Jednak nikt nigdy się ze mną nie skontaktował. Nie mam też polskiego paszportu, więc wiąże się z tym sporo formalności. Ale na razie nie martwię się tym, ponieważ żadnej propozycji nie otrzymałem.

PS: Grał pan w baseball, ale zdecydował się na piłkę nożną. Dlaczego?
Uprawiałem wiele różnych sportów, ale soccer od zawsze był moim ulubionym. Od najmłodszych lat oglądałem mnóstwo meczów, postanowiłem sam spróbować i udało mi się coś osiągnąć. Cieszy mnie fakt, że piłka nożna staje się w Stanach coraz bardziej popularna i piłkarze nie są już anonimowymi osobami, chociaż do miana gwiazd jeszcze sporo nam brakuje.

PS: Leo Messi czy Cristiano Ronaldo?
Bez wątpienia Cristiano Ronaldo. Jego umiejętności są niesamowite. Bardzo mi imponuje. Chociaż wysoko cenię również Wayne’a Rooney’a. Co prawda od mundialu nie wiedzie mu się najlepiej, ale dla mnie i tak pozostaje jednym z najlepszych napastników na świecie.

Rozmawiała Barbara Bardadyn
Listopad 2010


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz